Muzyka
Otworzyłam oczy i oślepiło mnie białe światło. Byłam zdezorientowana. Znajdowałam się w ogrodzie obok mojego starego domu. Była wiosna – słyszałam śpiew ptaków, a dookoła mnie wszędzie kwitły kwiaty. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się mama. Siedziała na naszej ulubionej huśtawce. Wyglądała tak, jak ją zapamiętałam. Ubrana była w białą sukienkę, a ciemne włosy spływały jej na ramiona. Wstała i ruszyła w moim kierunku:
- Witaj córeczko! – uśmiechnęła się.
Biegiem pokonałam dzielące nas metry i przytuliłam ją mocno. Tak bardzo mi tego brakowało. Jej zapach ogarnął moje nozdrza. Znowu poczułam się jak mała dziewczynka. Łzy pociekły z moich oczu.
- Czy ja umarłam?
- Nie, kochanie. – pocałowała mnie w policzek. – Słuchaj, mamy niewiele czasu. Może ty tego nie widzisz, ale ja jestem z tobą rzez cały ten czas. Muszę ci powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumna. Zosiu, ciesz się życiem… - po jej policzku spłynęła jedna łza, ale na jej ustach widniał przepiękny uśmiech.
I wtedy znowu pojawiło się światło. Na początku mały promień, a po chwili wszystko wokół zaczęło się rozmazywać. Zdążyłam usłyszeć tylko „Pamiętaj, że cię kocham”.
Ponownie otworzyłam oczy. Tym razem z trudem. Zamiast ogrodu otaczały mnie białe ściany i jakieś przyrządy, do których byłam podłączona. Rozejrzałam się po pokoju, ale mamy również nigdzie nie było. To krótkie spotkanie, fakt, że mogłam ją zobaczyć, porozmawiać z nią, uczyniło mnie szczęśliwą, nawet jeśli to był tylko sen.
- Sophie… – usłyszałam znajomy głos. Zayn siedział obok mnie, na krześle, trzymając moją dłoń. Oczy miał zaczerwienione, a na jego twarzy widoczny był zarost. Wyglądał na zmęczonego. – Tak się o ciebie martwiłem.
- Nauczysz mnie w końcu chodzić?
Mulat roześmiał się:
- Pewnie zajmie nam to wieki, ale nauczę. - Po chwili chłopak powiedział: - Miałem zawołać innych, kiedy się obudzisz, ale jeśli jesteś zbyt zmęczona…
- Zayn – przerwałam mu, a potem odchrząknęłam, oczyszczając gardło – czuję się lepiej. Chcę ich zobaczyć.
Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chłopak powoli pochylił się nade mną i pocałował w czoło, a otworzył drzwi, żeby przekazać wszystkim (dość głośno), że już się obudziłam. Do pokoju wszedł mój tata z Sarą, a zaraz za nimi wszyscy moi przyjaciele. Bardzo ucieszyłam się na ten widok. Prawie wszyscy, których kochałam byli ze mną. Ojciec i Sara przez kilka minut przytulali mnie i mówili jak bardzo się cieszą, że w końcu się obudziłam. Następnie podeszli do mnie Liam, Louis i Niall, żartując, że takiej niezdary to jeszcze w życiu nie widzieli. Na koniec powiedzieli, żebym nigdy więcej ich tak nie straszyła. Jane ścisnęła mnie najmocniej z nich wszystkich i podjęła ze mną krótką rozmowę, odnośnie tego co będziemy robiły kiedy już wyjdę ze szpitala. Wkrótce najbliżej mnie podszedł Harry, a zaraz za nim Dylan. Trzymali się za ręce. Chłopak również przytulił mnie, pytając się co chwila jak się czuje.
- Możecie zostawić nas na chwilę same?- usłyszałam głos rudowłosej.
Kiedy już wszyscy wyszli, w oczach dziewczyny zobaczyłam łzy. Podeszła do mnie i zajęła miejsce Zayna na krześle.
- Wysłuchaj mnie, Sophie. Dobrze wiesz, że nie chciałam, żeby się tak stało. Miałam do ciebie tak wielki żal. Byłaś moją przyjaciółką, oszukałaś mnie i zdradziłaś, ale nie powinnam była przychodzić pijana i… Przepraszam cię. Wybaczysz mi?
Wtedy z jej oczu popłynęły łzy. Sama nie mogłam się powstrzymać i płakałyśmy razem.
- Oczywiście. Ja też cię przepraszam. To jak, będziemy znowu przyjaciółkami? – zapytałam.
Dylan kiwnęła głową.
– Powiesz mi co jest pomiędzy tobą, a Harrym?
Dziewczyna uśmiechnęła się:
- Mamy sporo zaległości, musimy to niedługo nadrobić. Jesteśmy razem.
Dziewczyna opowiadała mi jak zaczęli się do siebie zbliżać, aż w końcu Harry zapytał czy
chciałaby być jego dziewczyną. Podczas rozmowy jej twarz była rozpromieniona. Potem zapytała się o związek mój i Zayna i wtedy ja jej wszystko wyznałam. Na początku byłam
skrępowana, bo to był kiedyś jej chłopak, ale szybko ośmieliłam się, widząc, że Dylan nie jest
zazdrosna i jest teraz szczęśliwa z Harrym.
Chwilę później ktoś zapukał do drzwi, które uchyliły się lekko. Do pokoju weszło dwóch
policjantów, a Dylan drgnęła. Posłałam jej uspokajające spojrzenie – nie miałam
najmniejszego zamiaru na nią donosić.
- Dzień dobry, panno Kwiatkowska – zwrócił się do mnie wyższy z mężczyzn.
- Dzień dobry – odpowiedziałam, podnosząc się do pozycji półleżącej.
- Przepraszamy, że panią niepokoimy, ale mamy kilka pytań odnośnie pani wypadku.
Dylan wyraźnie zbladła, ale starała się zachowywać swobodnie. Odchrząknęłam.
- Rozumiem. Słucham.
Policjant otworzył niewielki czarny notes i wyjął z kieszeni długopis.
- Proszę powiedzieć, jak do tego doszło. Czy ktoś miał z tym coś wspólnego?
Spojrzałam ukradkiem na rudowłosą, która z trudem przełknęła ślinę. Zdawała sobie
sprawę, że jej przyszłość zależy ode mnie. Nawet nie wahałam się z odpowiedzią.
- Nie, nikt. Po prostu zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. To pewnie dlatego, że
prawie nic nie jadłam. – Zdziwiło mnie, jak szybko to wymyśliłam.
- Jest pani pewna? – zapytał, mrużąc powieki.
- Tak. Nie wierzy mi pan?
- Oczywiście, że wierzę. Takie są po prostu procedury. Czyli nie wnosi pani żadnego
oskarżenia?
- Nie, nie ma powodu.
- Rozumiem. W takim razie nie będziemy pani dłużej przeszkadzać. Życzymy szybkiego
powrotu do zdrowia, do widzenia. – Skinął mi głową na pożegnanie, a jego towarzysz
mruknął coś pod nosem i wyszedł za swoim przełożonym. Usłyszałam słowo „kłamczucha”.
To było wspaniałe ze strony moich przyjaciół, że urządzili mi przyjęcie-niespodziankę z
okazji moich osiemnastych urodzin. Ojciec i Sara podobno też maczali w tym palce. Klub
niemal pękał w szwach, wszędzie bawili się ludzie z mojego liceum, chociaż nie wszystkich
znałam. Doszłam do wniosku, że musiały ich zaprosić dziewczyny. Teraz, kiedy w końcu
pogodziłam się z Dylan moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Znowu cieszyłam się
wspólnymi wyjściami z przyjaciółmi, zniknęła napięta atmosfera. Rudowłosa nie bała się też
pokazać światu, że spotyka się z Harrym. Siedziała z nim teraz przy barze, śmiejąc się uroczo.
Dalej, w kącie, rozmawiali Niall i Eva, trzymając się za ręce. Dobrze było widzieć przyjaciół
szczęśliwych. A co do mnie…
- Dobra, Lou. Niech ci będzie. – Podbiegłam do niego, szczerząc zęby.
- Wybacz Tomlinson, ale byłem pierwszy – rzucił Zayn i chwycił mnie za rękę.
- Ciekawe kiedy – Louis popatrzył na niego sceptycznie.
- Zawsze – odparł, przygryzając lekko płatek mojego ucha.
Louis westchnął i poszedł poprosić o taniec Jane.
- To było niegrzeczne – powiedziałam Zaynowi, splatając nasze palce.
- Taki już jestem – wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
Ledwo zaczęliśmy tańczyć, chłopak zatrzymał się, przyciągając mnie do siebie.
- Mogę cię na chwilę porwać?
- Myślę, że tak. Tylko po co?
- Zobaczysz.
Chwycił moją rękę i poprowadził w stronę wyjścia. Jednak szybko skręcił w lewo, uchylając
przede mną drzwi na taras. Wtedy moim oczom ukazał się cudowny widok. Mnóstwo
kremowych lampionów szczęścia, stało ustawionych na posadzce, migocząc urokliwie. Zayn
oprowadził mnie do balustrady i wręczył jeden z nich.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. Pomyśl życzenie – powiedział, muskając wargami mój policzek.
- Och, Zayn – wyszeptałam. – To jest niesamowite.
Zamknęłam oczy, wypuszczając lampion z dłoni. To, czego chciałam, właściwie już się spełniło, a powrót mamy nie wchodził w grę. Pomyślałam więc tylko: „niech wszystko zostanie tak jak jest”. Otworzyłam oczy akurat w chwili, gdy Zayn nachylił się, by mnie pocałować. Kiedy nasze usta się zetknęły, objęłam go rękami za szyję.
- To moje najwspanialsze urodziny. Dziękuję – szepnęłam.
Zayn przerwał pocałunek, patrząc mi prosto w oczy. Nie mogłam odgadnąć wyrazu jego twarzy.
- Sophie… Kocham cię – musnął kciukiem moją dolną wargę.
Przez jedną sekundę nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Potem szeroko się uśmiechnęłam.
- Ja też cię kocham, Zayn.
Chłopak z radością znów mnie pocałował, a ja stwierdziłam, że nie mogło mi się przytrafić nic cudowniejszego niż on. Tak, tęskniłam za mamą, ale teraz wiedziałam, że ona chce bym była szczęśliwa. Codziennie będę jej dziękować za wszystko, co dla mnie zrobiła przez siedemnaście lat, ponieważ tak, jestem szczęśliwa.
Biegiem pokonałam dzielące nas metry i przytuliłam ją mocno. Tak bardzo mi tego brakowało. Jej zapach ogarnął moje nozdrza. Znowu poczułam się jak mała dziewczynka. Łzy pociekły z moich oczu.
- Czy ja umarłam?
- Nie, kochanie. – pocałowała mnie w policzek. – Słuchaj, mamy niewiele czasu. Może ty tego nie widzisz, ale ja jestem z tobą rzez cały ten czas. Muszę ci powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumna. Zosiu, ciesz się życiem… - po jej policzku spłynęła jedna łza, ale na jej ustach widniał przepiękny uśmiech.
I wtedy znowu pojawiło się światło. Na początku mały promień, a po chwili wszystko wokół zaczęło się rozmazywać. Zdążyłam usłyszeć tylko „Pamiętaj, że cię kocham”.
Ponownie otworzyłam oczy. Tym razem z trudem. Zamiast ogrodu otaczały mnie białe ściany i jakieś przyrządy, do których byłam podłączona. Rozejrzałam się po pokoju, ale mamy również nigdzie nie było. To krótkie spotkanie, fakt, że mogłam ją zobaczyć, porozmawiać z nią, uczyniło mnie szczęśliwą, nawet jeśli to był tylko sen.
- Sophie… – usłyszałam znajomy głos. Zayn siedział obok mnie, na krześle, trzymając moją dłoń. Oczy miał zaczerwienione, a na jego twarzy widoczny był zarost. Wyglądał na zmęczonego. – Tak się o ciebie martwiłem.
- Nauczysz mnie w końcu chodzić?
Mulat roześmiał się:
- Pewnie zajmie nam to wieki, ale nauczę. - Po chwili chłopak powiedział: - Miałem zawołać innych, kiedy się obudzisz, ale jeśli jesteś zbyt zmęczona…
- Zayn – przerwałam mu, a potem odchrząknęłam, oczyszczając gardło – czuję się lepiej. Chcę ich zobaczyć.
Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chłopak powoli pochylił się nade mną i pocałował w czoło, a otworzył drzwi, żeby przekazać wszystkim (dość głośno), że już się obudziłam. Do pokoju wszedł mój tata z Sarą, a zaraz za nimi wszyscy moi przyjaciele. Bardzo ucieszyłam się na ten widok. Prawie wszyscy, których kochałam byli ze mną. Ojciec i Sara przez kilka minut przytulali mnie i mówili jak bardzo się cieszą, że w końcu się obudziłam. Następnie podeszli do mnie Liam, Louis i Niall, żartując, że takiej niezdary to jeszcze w życiu nie widzieli. Na koniec powiedzieli, żebym nigdy więcej ich tak nie straszyła. Jane ścisnęła mnie najmocniej z nich wszystkich i podjęła ze mną krótką rozmowę, odnośnie tego co będziemy robiły kiedy już wyjdę ze szpitala. Wkrótce najbliżej mnie podszedł Harry, a zaraz za nim Dylan. Trzymali się za ręce. Chłopak również przytulił mnie, pytając się co chwila jak się czuje.
- Możecie zostawić nas na chwilę same?- usłyszałam głos rudowłosej.
Kiedy już wszyscy wyszli, w oczach dziewczyny zobaczyłam łzy. Podeszła do mnie i zajęła miejsce Zayna na krześle.
- Wysłuchaj mnie, Sophie. Dobrze wiesz, że nie chciałam, żeby się tak stało. Miałam do ciebie tak wielki żal. Byłaś moją przyjaciółką, oszukałaś mnie i zdradziłaś, ale nie powinnam była przychodzić pijana i… Przepraszam cię. Wybaczysz mi?
Wtedy z jej oczu popłynęły łzy. Sama nie mogłam się powstrzymać i płakałyśmy razem.
- Oczywiście. Ja też cię przepraszam. To jak, będziemy znowu przyjaciółkami? – zapytałam.
Dylan kiwnęła głową.
– Powiesz mi co jest pomiędzy tobą, a Harrym?
Dziewczyna uśmiechnęła się:
- Mamy sporo zaległości, musimy to niedługo nadrobić. Jesteśmy razem.
Dziewczyna opowiadała mi jak zaczęli się do siebie zbliżać, aż w końcu Harry zapytał czy
chciałaby być jego dziewczyną. Podczas rozmowy jej twarz była rozpromieniona. Potem zapytała się o związek mój i Zayna i wtedy ja jej wszystko wyznałam. Na początku byłam
skrępowana, bo to był kiedyś jej chłopak, ale szybko ośmieliłam się, widząc, że Dylan nie jest
zazdrosna i jest teraz szczęśliwa z Harrym.
Chwilę później ktoś zapukał do drzwi, które uchyliły się lekko. Do pokoju weszło dwóch
policjantów, a Dylan drgnęła. Posłałam jej uspokajające spojrzenie – nie miałam
najmniejszego zamiaru na nią donosić.
- Dzień dobry, panno Kwiatkowska – zwrócił się do mnie wyższy z mężczyzn.
- Dzień dobry – odpowiedziałam, podnosząc się do pozycji półleżącej.
- Przepraszamy, że panią niepokoimy, ale mamy kilka pytań odnośnie pani wypadku.
Dylan wyraźnie zbladła, ale starała się zachowywać swobodnie. Odchrząknęłam.
- Rozumiem. Słucham.
Policjant otworzył niewielki czarny notes i wyjął z kieszeni długopis.
- Proszę powiedzieć, jak do tego doszło. Czy ktoś miał z tym coś wspólnego?
Spojrzałam ukradkiem na rudowłosą, która z trudem przełknęła ślinę. Zdawała sobie
sprawę, że jej przyszłość zależy ode mnie. Nawet nie wahałam się z odpowiedzią.
- Nie, nikt. Po prostu zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. To pewnie dlatego, że
prawie nic nie jadłam. – Zdziwiło mnie, jak szybko to wymyśliłam.
- Jest pani pewna? – zapytał, mrużąc powieki.
- Tak. Nie wierzy mi pan?
- Oczywiście, że wierzę. Takie są po prostu procedury. Czyli nie wnosi pani żadnego
oskarżenia?
- Nie, nie ma powodu.
- Rozumiem. W takim razie nie będziemy pani dłużej przeszkadzać. Życzymy szybkiego
powrotu do zdrowia, do widzenia. – Skinął mi głową na pożegnanie, a jego towarzysz
mruknął coś pod nosem i wyszedł za swoim przełożonym. Usłyszałam słowo „kłamczucha”.
***
- Chodź,
Sophie! Obiecałaś, że ze mną zatańczysz! – krzyknął Louis.To było wspaniałe ze strony moich przyjaciół, że urządzili mi przyjęcie-niespodziankę z
okazji moich osiemnastych urodzin. Ojciec i Sara podobno też maczali w tym palce. Klub
niemal pękał w szwach, wszędzie bawili się ludzie z mojego liceum, chociaż nie wszystkich
znałam. Doszłam do wniosku, że musiały ich zaprosić dziewczyny. Teraz, kiedy w końcu
pogodziłam się z Dylan moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Znowu cieszyłam się
wspólnymi wyjściami z przyjaciółmi, zniknęła napięta atmosfera. Rudowłosa nie bała się też
pokazać światu, że spotyka się z Harrym. Siedziała z nim teraz przy barze, śmiejąc się uroczo.
Dalej, w kącie, rozmawiali Niall i Eva, trzymając się za ręce. Dobrze było widzieć przyjaciół
szczęśliwych. A co do mnie…
- Dobra, Lou. Niech ci będzie. – Podbiegłam do niego, szczerząc zęby.
- Wybacz Tomlinson, ale byłem pierwszy – rzucił Zayn i chwycił mnie za rękę.
- Ciekawe kiedy – Louis popatrzył na niego sceptycznie.
- Zawsze – odparł, przygryzając lekko płatek mojego ucha.
Louis westchnął i poszedł poprosić o taniec Jane.
- To było niegrzeczne – powiedziałam Zaynowi, splatając nasze palce.
- Taki już jestem – wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
Ledwo zaczęliśmy tańczyć, chłopak zatrzymał się, przyciągając mnie do siebie.
- Mogę cię na chwilę porwać?
- Myślę, że tak. Tylko po co?
- Zobaczysz.
Chwycił moją rękę i poprowadził w stronę wyjścia. Jednak szybko skręcił w lewo, uchylając
przede mną drzwi na taras. Wtedy moim oczom ukazał się cudowny widok. Mnóstwo
kremowych lampionów szczęścia, stało ustawionych na posadzce, migocząc urokliwie. Zayn
oprowadził mnie do balustrady i wręczył jeden z nich.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie. Pomyśl życzenie – powiedział, muskając wargami mój policzek.
- Och, Zayn – wyszeptałam. – To jest niesamowite.
Zamknęłam oczy, wypuszczając lampion z dłoni. To, czego chciałam, właściwie już się spełniło, a powrót mamy nie wchodził w grę. Pomyślałam więc tylko: „niech wszystko zostanie tak jak jest”. Otworzyłam oczy akurat w chwili, gdy Zayn nachylił się, by mnie pocałować. Kiedy nasze usta się zetknęły, objęłam go rękami za szyję.
- To moje najwspanialsze urodziny. Dziękuję – szepnęłam.
Zayn przerwał pocałunek, patrząc mi prosto w oczy. Nie mogłam odgadnąć wyrazu jego twarzy.
- Sophie… Kocham cię – musnął kciukiem moją dolną wargę.
Przez jedną sekundę nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Potem szeroko się uśmiechnęłam.
- Ja też cię kocham, Zayn.
Chłopak z radością znów mnie pocałował, a ja stwierdziłam, że nie mogło mi się przytrafić nic cudowniejszego niż on. Tak, tęskniłam za mamą, ale teraz wiedziałam, że ona chce bym była szczęśliwa. Codziennie będę jej dziękować za wszystko, co dla mnie zrobiła przez siedemnaście lat, ponieważ tak, jestem szczęśliwa.
Kochani, żadna z nas nie może
uwierzyć, że to już koniec. To prawda, gdybyśmy się nie opieprzały dużo
szybciej znalibyście finał tej historii, ale cóż… Dziękujemy wszystkim, którzy
to czytali, komentowali i czekali na kolejne rozdziały. Dzięki wam to
pisałyśmy, bo wiedziałyśmy, że mamy dla kogo. ♥ Bardzo się cieszymy, że
mamy na koncie jakieś kompletne opowiadanie, ale mimo to jakoś smutno nam się
rozstawać z Sophie. Jeśli myślicie o tym, czy przypadkiem nie napiszemy drugiej
części, to niestety musimy was rozczarować, gdyż ta historia jest zakończona.
Nie znaczy to wcale, że kończymy naszą przygodę z pisaniem :)
Za kilka dni rusza nasz kolejny blog, który będzie opowiadał historię dwóch dziewczyn, które mimo że wyglądają tak samo, są swoim zupełnym przeciwieństwem.
Znajdziecie go tutaj: The Doppelgangers
Dziękujemy wam wszystkim i każdemu z osobna. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak miło było czytać wasze komentarze pod rozdziałami. Każda wasza opinia wywoływała uśmiech na naszej twarzy. Pisanie tego opowiadania było prawdziwą przyjemnością, a ponad 40 000 wyświetleń napawa nas ogromną dumą! Mamy nadzieję, że z nami pozostaniecie, czytając nasze drugie opowiadanie. :)
Kochamy, Aga & Monia ♥Za kilka dni rusza nasz kolejny blog, który będzie opowiadał historię dwóch dziewczyn, które mimo że wyglądają tak samo, są swoim zupełnym przeciwieństwem.
Znajdziecie go tutaj: The Doppelgangers
Dziękujemy wam wszystkim i każdemu z osobna. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak miło było czytać wasze komentarze pod rozdziałami. Każda wasza opinia wywoływała uśmiech na naszej twarzy. Pisanie tego opowiadania było prawdziwą przyjemnością, a ponad 40 000 wyświetleń napawa nas ogromną dumą! Mamy nadzieję, że z nami pozostaniecie, czytając nasze drugie opowiadanie. :)
Ale się cieszę, że wszystko się dobrze skończyło...No w sumie nie cieszę się, że się skończyło, ale piszesz nowego bloga więc ci wybaczam... Z chęcią poczytam coś nowego. Dziękuję Ci za to wspaniałe opowiadanie i mam nadzieję, że nowe będzie jeszcze lepsze :*
OdpowiedzUsuńteż sie ciesze że wszystko ok i od razu lece na waszego nowego bloga dzieki kochane za te wspaniałe rozdziały wielkie dzieki :*
OdpowiedzUsuńdziewczyny ja was prosze dodajcie rozdziały do tego cudownego bloga o do tego http://the-doppelgangers.blogspot.com/ przeciez ja z ciekawosci nie wytrzymam jeszcze ten zwiastun aww pliska dziewczyny tu dodawałyście to tu tez możecie no plosem was :* :* :* :*
OdpowiedzUsuńspokojnie, prolog prawdopodobnie już w sobotę :)
UsuńJejku, koniec :') Szkoda...
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie. Przeczytałam całe w jeden dzień :)) Brawo ♥
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award! Więcej na: http://moja-deska-moja-historia.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Cudownie piszesz. Będę czytała twoją twórczość.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://lovesmydreams.blogspot.com/