czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział XVI


Muzyka

Około ósmej rano, obudziło mnie ciche pochrapywanie Harry’ego na sąsiednim łóżku. Ręka Zayna wciąż oplatała mnie w talii, na co szeroko się uśmiechnęłam. Przeciągnęłam się delikatnie, a potem cmoknęłam Malika w policzek. Chłopak otworzył oczy, spoglądając na mnie czarująco.
- Jak się spało? – zapytał zachrypniętym głosem, który był nieziemsko seksowny.
- Wspaniale. A tobie?
- Ręka mi trochę zdrętwiała, ale nawet by mi nie przyszło do głowy, żeby trzymać ją przy sobie – odparł z łobuzerskim uśmiechem.
Dałam mu lekkiego kuksańca w ramię, jednak poczułam ciepło rozlewające się po moim żołądku. Zayn położył mi dłoń na karku i przyciągnął mnie do siebie. Nakrył moje usta swoimi, a ja zadrżałam. Całował mnie niespiesznie i bardzo delikatnie, jakby bał się, że rozpadnę się na drobne kawałki. Muszę przyznać, iż rzeczywiście mogło się tak stać, gdyby nagle Harry nie ziewnął głośno, przecierając zaspane oczy.
- Rozumiem, że miłość wychodzi wam uszami, ale należałoby pomyśleć o innych, wiecie? Poza tym, Sophie miała spać w moim łóżku, a nie w twoim, o ile dobrze pamiętam.
Parsknęłam śmiechem, próbując wyswobodzić się z objęć Zayna.
- W nocy nastąpiła zmiana planów – rzucił obojętnie, wciąż wpatrzony w moje usta.
Na moje policzki wypłynął lekki rumieniec. Chrząknęłam znacząco, a Zayn w końcu westchnął i mnie puścił.
- Wybacz, Harry. Nie mieliśmy serca budzić cię w nocy – powiedziałam, wygrzebując się z pościeli.
- Ach tak? Więc skoro jest już ranek, to nikogo nie obchodzę?
Zayn roześmiał się pod nosem i rzucił w Harry’ego poduszką. Chłopak nie zdążył jej złapać, więc dostał nią prosto w twarz.
- Jak miło posłuchać twojego zrzędzenia, Styles.
***
Pół godziny później wyszłam z pod prysznica i udałam się do kuchni na śniadanie. Wszyscy siedzieli już przy stole, więc zajęłam wolne miejsce obok Louisa. Pani Nolan nakładała właśnie Jane naleśniki lecz kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się promiennie.
- Dzień dobry, słoneczko. Jak tam pierwsza noc?
- Bardzo dobrze, dziękuję.
Usłyszałam ciche prychnięcie.
- Taa, na pewno dobrze jej się „spało” – Dylan.
Zacisnęłam pięści, starając się nie wybuchnąć. W końcu babcia Nialla podeszła z tacą do mnie. Nałożyłam sobie pachnące domową konfiturą naleśniki i zabrałam się do jedzenia. W miarę jak moi przyjaciele odchodzili od stołu, dziękując za pyszny posiłek, mój gniew znikał. Zayn dał mi buziaka i powiedział, że idzie pomóc Niallowi przywieźć dla wszystkich łyżwy z wypożyczalni. Po śniadaniu mieliśmy się wybrać na pobliski staw, żeby trochę pojeździć. W kuchni zostałam już tylko ja, Harry, Liam i Dylan. Rudowłosa co jakiś czas spoglądała na mnie wrogo. Nabiłam na widelec ostatni kawałek naleśnika, ale nie miałam już na niego ochoty.
- Uspokój się, Sophie. Nie chcę, żeby znowu coś na ciebie napadło, bo wtedy kto wie, co ci odbije. – Dylan ściszyła głos do szeptu. – Może zaatakujesz nas tym widelcem?
Z trudem przełknęłam ślinę i wstałam. Odłożyłam brudne naczynia do zmywarki, czując na sobie palące spojrzenie rudowłosej. Kiedy wychodziłam z kuchni, usłyszałam jak Harry cicho ją upomina. W naszej wspólnej sypialni przebrałam się w cieplejsze ubrania, a potem zaszyłam się w pokoju Zayna i Harry’ego z moim szkicownikiem. Starałam się uspokoić. Kilkanaście minut później Liam mnie zawołał. Zeszłam na dół, opatuliłam się szczelnie płaszczem i wyszłam na zewnątrz. Stwierdziłam, że jest trochę cieplej niż wczoraj. Ruszyliśmy raźnym krokiem w stronę stawu, a Zayn szybko odnalazł moją dłoń i splótł razem nasze palce. Od razu poczułam się pewniej. Szybko dotarliśmy nad staw, który był dużo większy, niż sobie wyobrażałam. Włożyłam łyżwy, a Zayn pomógł mi je dobrze zawiązać. Stanęłam trochę niepewnie na lodzie, trzymając Malika za ręce.
- Umiesz jeździć na łyżwach? – zapytał.
- Jako tako. Ostatni raz byłam na lodowisku dwa lata temu.
- To jak z jazdą na rowerze. Takich rzeczy się nie zapomina.
- Obyś miał rację. – Przechyliłam lekko głowę.
Chłopak nachylił się i szepnął mi do ucha:
- Ja zawsze mam rację.
- Chciałbyś.
Zayn pociągnął mnie za rękę, a ja dosyć szybko się od niego odłączyłam. Znowu mu się udało. Dawałam sobie świetnie radę przez następne dwadzieścia minut. Przyjaciele śmigali wokół mnie, świetnie się bawiąc. Liam robił piruety, przy których nawet się nie zachwiał. Zauważyłam, że Dylan jeździ z Harrym na uboczu. Chłopak okręcił ją wokół własnej osi, a ona zaśmiała się, z gracją się przed nim kłaniając. Wydawała się szczęśliwa… Cieszyłam się z tego powodu.
- Już musisz odpoczywać? – Głos Zayna wyrwał mnie z zamyślenia.
- Oczywiście, że nie. Zobacz. – Ruszyłam szybko naprzód.
Może trochę zbyt szybko… Straciłam równowagę, przewracając się na tyłek. Z tyłu usłyszałam głośny śmiech Malika. Podjechał do mnie, zanim zdążyłam się ruszyć. Bolała mnie kość ogonowa i czułam, że zaraz spalę się ze wstydu. Brawo, Sophie.
- Ty naprawdę jesteś niezdarą – powiedział, wyciągając do mnie rękę.
Chwyciłam ją, mówiąc automatycznie:
- Ale kiedyś nauczę się… lepiej jeździć na łyżwach.
Zayn podniósł mnie, delikatnie obejmując w pasie. Zastanowiłam się nad tym, co właśnie powiedziałam. Przypomniałam sobie, kiedy chłopak ostatnio zwrócił się do mnie słowem „niezdara”. To był dzień, w którym pojechaliśmy do jego domku w lesie. Zwichnęłam sobie wtedy kostkę. Czyżby to zdanie stało się naszym motto?
- Wszystko w porządku? – zapytał Zayn.
- Taak, trochę boli mnie… tyłek.
Chłopak zaśmiał się i złożył delikatny pocałunek na moim czole.
- Potem sprawdzę co z nim.
Przewróciłam teatralnie oczami i wyrwałam się mu. Starałam się uciec, ale dogonił mnie w mgnieniu oka. Mocno mnie do siebie przytulił.
- To nie fair! – Nie mogłam przestać chichotać.
- To nie moja wina, że jestem w tym od ciebie lepszy.
- Za to ja lepiej rysuję. – Wystawiłam język, zupełnie jak tego dnia, gdy siedzieliśmy razem przy ognisku.
- Auć. Zabolało – udawał obrażonego.
- Bardzo dobrze, nie możesz myśleć, że jesteś jakimś bogiem.
- Przecież dla ciebie jestem bogiem.
Parsknęłam śmiechem.
- Skoro tak uważasz.
Uśmiechnął się szelmowsko.
- Zobaczysz dzisiaj w nocy.
Sposób w jaki to powiedział, sprawił, że zadrżałam, a w brzuchu poczułam motylki. Nie byłam pewna, co ma na myśli, ale i tak nie mogłam się już tego doczekać.
Godzinę później wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się, a potem rozsiedliśmy przy kominku. Poszłam do kuchni, by zaparzyć sobie herbatę.
- Też za tobą tęsknię.
Niall schował komórkę do kieszeni, dostrzegając, że nie jest sam.
- Przepraszam. Wcale nie podsłuchiwałam. – Usiadłam na krześle obok blondyna.
- Nie szkodzi. Nie mam przed tobą tajemnic.
- Rozmawiałeś z Evą?
- Taa. My… no cóż, jesteśmy ze sobą.
- Naprawdę? To wspaniale. Bardzo się cieszę, Niall.
- Ja też, a to wszystko twoja zasługa.
Zmarszczyłam brwi.
- Jak to?
- Gdyby nie ty, nigdy nie odważyłbym się zaprosić ją na randkę. Dziękuję, że mnie przekonałaś, Sophie.
- Daj spokój. To przecież nic takiego.
- Może dla ciebie, ale ja bardzo to doceniam – powiedział szczerze.
- Cóż… Od czego są przyjaciele? – uśmiechnęłam się.
- A jak tam u ciebie?
Westchnęłam głęboko.
- W sumie w porządku. Z Zaynem układa mi się naprawdę wspaniale, a z Dylan… Nazwijmy to „bez zmian”.
Niall pokiwał głową.
- Kiedyś jej przejdzie, zobaczysz. Jeżeli ja w to wierzę, to ty też musisz.
- Dzięki, że tak myślisz. Mam tylko nadzieję, że nastąpi to przed moją śmiercią. – Oparłam głowę o ramię blondyna.
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy, która żadnemu z nas nie przeszkadzała. To było coś, co uwielbiałam w Niallu.
- Chyba powinnam zadzwonić do taty.
- Nie zmuszaj się do niczego. On na pewno to zrozumie.
- Nie, w porządku. Ja chcę, do niego zadzwonić.
Chłopak spojrzał na mnie z czymś, co można by określić jako duma.
Wyjęłam telefon i usiadłam na podłodze w łazience. Wybrałam numer ojca, biorąc głęboki wdech. Odebrał po drugim sygnale.
- Cześć, Zosiu. Wszystko gra?
- Tak, po prostu postanowiłam zadzwonić i zapytać co u was.
Ojciec westchnął ze słyszalną ulgą.
- U nas raczej nie dzieje się zbyt wiele. To raczej ty masz co opowiadać.
Rozmawiałam z tatą o wszystkim, co robiliśmy, wychwalałam dziadków Nialla i wspaniałe krajobrazy Irlandii. Mówiłam, jak świetnie się tu bawię, pomijając przykre incydenty związane z Dylan. Nie chciałam, żeby się o mnie martwił.
- Brzmi wspaniale. Cieszę się, że miło spędzasz czas.
- Tak, ja też. Dziękuję, że pozwoliliście mi tu przyjechać.
- Nie ma sprawy. Tęsknimy za tobą.
Ja za wami też, chciałam powiedzieć, ale ścisnęło mi się gardło. Zamiast tego odparłam tylko:
- Muszę kończyć. Pozdrów Sarę.
Położyłam telefon na umywalkę i przeczesałam włosy palcami. Nie poszło mi tak źle, pomyślałam. Wstałam z podłogi, wzięłam komórkę i wróciłam do salonu. Nie było tam już nikogo, oprócz Harry’ego i Dylan, rozmawiających ze sobą cicho. Już miałam się odwrócić i odejść, ale usłyszałam:
- To po prostu bardzo boli. Może gdyby była jakąś zwykłą, przypadkową dziwką inaczej bym się czuła.
Oparłam się o ścianę, tak żeby mnie nie zauważyli i skamieniałam.
- To całkiem zrozumiałe, Dyls. Wiem, że cierpisz, ale nie możesz się na nich złościć do końca życia.
Dziewczyna westchnęła.
- Przecież wiem. Chyba za daleko się posunęłam, jeśli chodzi o Sophie. Nie powinnam… - Głos jej się lekko załamał, a mnie zakłuło w piersi.
- Hej – szepnął Harry. – Ona na pewno to zrozumie. Skoro jest dla ciebie ważna, tak samo jak Zayn, nie wykreślaj ich ze swojego życia. To twoi przyjaciele.
Dylan się rozpłakała, a mnie niemal pękło serce. Wiedziałam już, że cokolwiek by powiedziała, czy zrobiła, to wciąż jej na mnie zależy. A to oznaczało, że jest szansa, by mi wybaczyła. Przymknęłam oczy, pozwalając by samotna łza, spłynęła mi po policzku.
- Chyba masz rację – wychrypiała. – Dzięki, że przy mnie jesteś, Harry.
Oderwałam się od ściany i na palcach przemknęłam na górę, rozmyślając o tym, co właśnie usłyszałam. Od chwili, w której się dowiedziała, że razem z Zaynem ją zdradziliśmy, była wściekła i okrutna, a teraz po raz pierwszy widziałam ją taką wrażliwą i zranioną. Może nie wszystko stracone i uda mi się odzyskać przyjaciółkę. Otworzyłam drzwi do pokoju, wzięłam laptopa i włączyłam Skype’a. Tęskniłam za Wiktorią. Już tak dawno z nią nie rozmawiałam.
- Hej Kwiatuszku! Dlaczego tak długo się nie odzywałaś? – Dziewczyna ułożyła usta w podkówkę.
- To tylko tydzień – roześmiałam się.
- No właśnie! – krzyknęła – Dla mnie to cała wieczność.
Przez jej słowa zrobiło mi się ciepło na sercu, Wiktoria jest taka kochana. Uśmiechnęłam się, mówiąc:
- Mogłabyś do mnie przyjechać!
- Jeszcze nie wiem kiedy, ale przyjadę i wtedy będziesz mnie miała dosyć.
- Lepiej opowiadaj co u ciebie słychać – powiedziałam roześmiana.
Właśnie otworzyła usta w chwili, w której drzwi od pokoju się otworzyły i ujrzałam Zayna.
- Hej, Sophie. Nudziło mi się trochę i pomyślałem, że moglibyśmy ponudzić się razem. – Uśmiechnął się tak pięknie, jak tylko on potrafił.
 - Czy to był Zayn? – usłyszałam głos Wiki. –Jeśli wygląda tak niesamowicie, jakie jest brzmienie jego głosu, to chciałabym go poznać.
Gdy tylko chłopak spostrzegł, że rozmawiam przez Skype’a, powiedział z zawiedzioną miną:
 - Nie wiedziałem, że przeszkadzam. Chyba będę musiał ponudzić się sam.
- Nie, Zayn! Chodź tutaj – uśmiechnęłam się i poklepałam miejsce obok siebie na łóżku.
Chłopak szybko pokonał dzielącą nas odległość i usadowił się wygodnie.
 - Zayn, to jest Wiktoria. Najukochańsza i najzabawniejsza kuzynka na świecie. Wiki, to mój chłopak – uśmiechnęłam się. „Mój chłopak” – wciąż nie mogłam uwierzyć.
- Miałaś na myśli najlepszy chłopak na świecie – poprawił mnie Zayn.
Oboje się ze sobą przywitali i zaczęliśmy rozmawiać. Wiktoria opowiedziała chłopakowi kilka historyjek z czasów dzieciństwa. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu oraz tego, że Zayn musiał skomentować każdą opowieść. Gdy się spierali o to czy najlepszą bajką był „Tarzan” czy „Kopciuszek”, nie mogłam powstrzymać łez. Przez godzinę rozmawiania, chyba śmiałam się więcej niż w całym swoim życiu. Nikt nie wspominał, o tym w jaki sposób Zayn stał się moim chłopakiem za co byłam bardzo wdzięczna, ponieważ nie chciałam psuć nikomu dobrego humoru. Rozłączyliśmy się z dziewczyną, obiecując, że niedługo znów do niej zadzwonimy.
- To była najzabawniejsza rozmowa przez Skype’a jaką kiedykolwiek odbyłem. – Uśmiechnął się Zayn i pocałował mnie w skroń.
- Tak. Wiki jest niesamowita.
Mulat spojrzał na zegarek, mówiąc:
- Musimy się zbierać.
- Zbierać gdzie? – zdziwiłam się.
- Chyba nie myślałaś, że będziemy w domu? Wychodzimy na miasto! – swoim entuzjazmem mógłby obdzielić dziesięciu ponuraków i jeszcze by zostało.
 - Okej, kiedy wychodzimy?
- Teraz.
- Chciałam się przebrać.
- Przestań. Wyglądasz cudownie. To jak, idziemy?
Te słowa sprawiły, że uśmiechnęłam się szeroko. Pocałowałam go w policzek i wyszliśmy z pokoju, splatając nasze dłonie razem. Na dole brakowało tylko Dylan i Jane, a pozostali siedzieli na kanapie, rozmawiając z dziadkami Nialla.
- I jak wam się tutaj podoba? – zagadnęła starsza kobieta.
- Jest wspaniale! – wykrzyknął Louis.
- Z chęcią wróciłbym tu jeszcze, ale na razie nie myślę nawet o wyjeździe  – uśmiechnął się Liam.
- Stary, wszyscy tu wrócimy! – powiedział Harry.
Przechyliłam się trochę i przybiłam piątkę chłopakowi.
 - Przyjeżdżajcie kiedy chcecie - powiedziała babcia Nialla.
- Więc gdzie macie zamiar iść? – zaciekawił się pan Nolan.
- Może Mullingar Greyhound Stadium, pizzeria, kino… Zobaczymy, jeszcze nie wiem. Latem mielibyśmy większy wybór.
- Co to Mullingar Greyhound Stadium? – zapytałam.
- Wyścigi psów, dziecko. Kiedy Niall był mały, nie przepuścił żadnego. Raz nawet chciał startować, nie wiem jakim cudem udało mi się go odwieść od tego pomysłu – uśmiechnął się starszy pan, a my wszyscy się roześmialiśmy.
W tym momencie w pomieszczeniu zjawiły się Jane i Dylan. Ubraliśmy się w ciepłe kurtki i wyszliśmy na zewnątrz. Pierwsze miejsce, do którego poszliśmy były to oczywiście wyścigi psów. Świetnie bawiliśmy się wszyscy, ale największy ubaw miał Niall. Wygrał ten pies, któremu chłopak kibicował od początku. Potem uśmiechał się i mówił, że wiedział, że tak się stanie, ponieważ jest ekspertem w tej dziedzinie. Potem zdecydowaliśmy, że pójdziemy do kina.
 - To co chcecie oglądać? – zapytał się Liam.
- Może ten najnowszy horror? – Dylan pokazała palcem na plakat. – Słyszałam, że jest mega straszny.
- Zawsze kiedy idziemy do kina, wybieramy horrory. Obejrzyjmy coś innego – zaprotestował Harry.
- Horrory są najlepsze – oburzył się Zayn.
- To może „Gwiazd naszych wina”? – zaproponowała Dylan.
- Wszyscy jesteśmy w świetnym humorze, a ty chcesz to wszystko popsuć, oglądając dramat? – Louis udał oburzenie.
- To może komedia romantyczna? – tym razem to Jane zabrała głos.
- Prawdziwi mężczyźni nie oglądają takich filmów – powiedział Zayn, a ja w tym momencie wybuchłam śmiechem przypominając sobie dzień, w którym razem oglądaliśmy „Pretty Woman”. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, a Mulat mocniej ścisnął moją dłoń, zapewne myśląc o tym samym co ja.
- Co cię tak śmieszy Soph? – uśmiechnął się Niall. Chciałabym im powiedzieć o tym, żebyśmy pośmiali się razem, ale obiecałam Zaynowi, że to zostanie między nami.
- To nic takiego… A może obejrzymy „Strażników Galaktyki”?
Przyjaciołom spodobał się mój pomysł. Najpierw poszliśmy kupić popcorn i coś do picia, a potem bilety. W kinie zajęłam miejsce między Niallem, a Zaynem. Gdy na sali zgasło światło, przypomniała mi się randka z Tonym. Pamiętam, jak trzymał mnie za rękę w czasie filmu, a ja marzyłam, aby to była dłoń Zayna. Nawet nie mogłam się skupić na filmie. Teraz to wszystko nie było tylko marzeniami, lecz prawdą. Mulat oparł swoje ramię o mój fotel i przysunął się do mnie tyle, ile pozwalały na to nasze miejsca, od czasy do czasu całując mnie w policzek, czoło, bądź nos. Przez prawie cały film śmiałam się. Zauważyłam, że od pewnego czasu dość często to robię. A to wszystko dzięki mojemu chłopakowi i przyjaciołom.
***
Po skończonym filmie udaliśmy się do „najlepszej pizzerii w Irlandii” jak to ujął Niall. Po drodze rozmawialiśmy o tym, że nie mogliśmy wybrać lepszego filmu niż „Strażnicy Galaktyki”. Blondyn miał rację, pizza była niesamowita. Najlepsza jaką jadłam.
- Nie chce iść jeszcze do domu. – zasmucił się Louis.
- To bardzo dobrze, Lou. Jeszcze nie wracamy – oznajmił Niall.
- Gdzie idziemy? – zapytała się Jane.
- Niespodzianka – blondyn uśmiechnął się tajemniczo. Jakieś piętnaście minut później chłopak gwałtownie się zatrzymał i oznajmił, że jesteśmy na miejscu.
- Niall czy my właśnie idziemy do klubu Jazzowego… - zaczęła Dylan.
 - … I my nie jesteśmy odpowiednio ubrane, bo ty nam nic nie powiedziałeś?! – dokończyła Jane.
- Zgadza się. – uśmiechnął się blondyn. – Wyglądacie pięknie, a teraz wejdźmy do środka.
W środku było ciemno, a muzyka otaczała nas z każdej strony. Leciały jakieś stare przeboje jazzowe, a nogi same się ruszały, mimo że nigdy nie tańczyłam do takiej muzyki. Miejsce było niesamowite. Weszliśmy w głąb i usiedliśmy na kanapie, żeby się trochę ogrzać i zdjąć płaszcze. Chwilę później ujrzałam przed sobą dłoń Zayna, podniosłam wzrok i spotkałam jego czekoladowe tęczówki. Uśmiechnął się, pytając:
- Zatańczymy, Sophie?
Odwzajemniłam uśmiech i kiwnęłam głową. Inni poszli w nasze ślady. Harry wziął do tańca Dylan, Louis Jane, a Liam Nialla, co było dość śmieszne. Jednak całą swoją uwagę skupiłam na moim partnerze. Zayn ujął moje ręce w swoje i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki. Tańczył, jakby był do tego urodzony. Każdy krok, chociaż spontaniczny, wydawał się precyzyjnie przemyślany. To była czysta improwizacja. Kręciliśmy się wokół własnej osi, nawet na chwile nie odrywając rąk. Żałowałam, że w tej chwili nie miałam na sobie sukienki. Potem tańczyłam ze wszystkimi po kolei. Chociaż każdy taniec podobał mi się i każdy był inny, to żaden nie dorównywał temu pierwszemu. W klubie siedzieliśmy około trzech godzin, a potem wszyscy wyszliśmy zmęczeni, kierując się w stronę domu państwa Nolanów.






W końcu mamy dla was rozdział. Wybaczcie, że znowu musieliście dosyć długo czekać. Mamy nadzieję, że to co napisałyśmy się wam spodoba. Następny rozdział będzie zdecydowanie szybciej, bo planujemy skończyć tę historię przed rozpoczęciem szkoły. Liczymy na komentarze, których ilość niestety ostatnio zmalała.
Buziaki, Aga & Monia

16 komentarzy:

  1. Jejciu swietny czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Szkoda, że niedługo koniec.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  5. super :3 może zajrzysz do mnie i zostawisz koma ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na nexta <3 Zośka tańczyła ze wszystkimi? Dylan też ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Meega *.* czekam nn ! ;)
    Ej a zamierzacie wziac sie za pisanie nastepnego bloga po tym ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie, że padło to pytanie. kiedy już zakończymy When My World Is Falling Apart oczywiście zajmiemy się drugim blogiem, o którym na razie jeszcze nic nie będziemy pisać. w każdym razie następna historia jest już opracowana, mamy gotowy szablon i nawet zwiastun, więc pozostaje tylko czekać. mamy nadzieję, że się cieszycie ♥

      Usuń
  8. aaa wielbie <3 przeczytałam wszystko bez przerwy <3 KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne <3
    Zapraszam do mnie ;3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Co Zaynowi chodziło po głowie, co? "Zobaczysz w nocy." - że co? ;D
    Czyli mam rozumieć, że Sophie i Malik odłączają się od reszty i spędzają dalszą część wieczoru tylko we dwójkę? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jak zawsze wspaniały! ♥
    Nie mogę się doczkekac kolejnego :)
    Szkoda, że ta historia się już nie długo kończy ;cc
    Do następnego ♥
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że wpadniecie i również skomentujecie ♥
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałyście nominowane do Liebster Award.
    Gratuluję! ♥
    Więcej informacji u mnie na blogu! ♥♥
    http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny!
    Niestety dopiero teraz doszłam do twojego bloga i bardzo mi przykro. Mam duuże zaległości ;)
    Hm.. Zayn co ty kombinujesz?
    http://violletta-fanfiction.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział. Dylan troszeczkę mnie irytuje swoim zachowaniem, ale mam nadzieję, że dziewczyny szybko się pogodzą! Zayn'owi i Sophie życzę żeby byli razem! Muszą być. Chociaż pewnie, jak to bywa, coś się popsuje... Ale mam nadzieję, że nie. Ten wyjazd do Irlandii powinien być ich wspaniałym wspomnieniem.
    Pozdrawiam serdecznie!


    no-rain-norainbow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń