Muzyka
Siedziałam z tyłu harleya Zayna i ciasno oplatałam jego talię ramionami, gdy kierowaliśmy się w stronę mojego domu. Z nim traciłam poczucie czasu. Jazda, która jak mi się wydawało, trwała kilka minut, z pewnością była dłuższa. Zsiadłam z pojazdu i zdjęłam kask.
- Dziękuje, Zayn. To był wspaniały wieczór. – pocałowałam go w policzek.
- Tak, świetnie się dziś bawiłem – przyznał . –Powinniśmy powtarzać to częściej.
Na te słowa poczułam motylki w brzuchu, a moje policzki nieco się zaróżowiły.
- Może mógłbym cię jutro zawieść do szkoły? – zapytał.
- Pewnie – ucieszyłam się – A mógłbyś wziąć jeepa?
- A co, chcesz prowadzić? – uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie umiem… - zmieszałam się.
- W takim razie przygotuj się na naukę jazdy jutro po szkole. – Przytulił mnie, a moje ciało od razu oblała fala ciepła. – Chciałbym spędzić z tobą więcej czasu, ale obiecałem, że odstawię cię do domu o przyzwoitej porze.
Po tych słowach ujął moją twarz w swoje dłonie, a ja nie mogąc dłużej wytrzymać przycisnęłam wargi do jego ust. Pocałunek był delikatny i niespieszny, ale bardzo czuły. Nigdy nie będę miała tego dość. Oparłam swoje czoło o jego.
- Dobranoc, Sophie – powiedział tuż przy moich ustach.
- Do zobaczenia jutro, mój nauczycielu jazdy samochodem.
***
Zanim się
obejrzałam, nadeszła już pora lunchu. Udałam się do stołówki i kupiłam
dzisiejsze danie dnia, czyli makaron z sosem serowym, a potem poszłam do
naszego stolika, przy którym siedzieli już wszyscy, oprócz Zayna i Jane.
- Cześć wam –
przywitałam się.
- Hej Soph! –
odpowiedzieli mi wszyscy, z wyjątkiem Dylan.
Zajęłam wolne
miejsce między Liamem, a Louisem i zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak nauczyciel
zabrał telefon Harry’emu na matematyce, ponieważ ten grał we Flappy Bird pod
ławką. Cała sytuacja była dość zabawna, ponieważ ostatnie minuty lekcji Harry
spędził na tłumaczeniu zasad tej gry nauczycielowi i przekonywaniu go, że to
najlepsza rzecz na świecie. Po chwili dołączyła do nas Jane, kładąc na stolik
niebieski plakat wielkości A4.
- Wiedzieliście, że już
za trzy tygodnie ma być bal?
- Co? –
zainteresowałam się.
- Sama się
zdziwiłam, że tak szybko! Już zaczęłam się zastanawiać nad wyborem sukienki, no
i ciekawe…
- Jane, co to za
bal? – przerwałam jej.
- Bal zimowy.
Najlepsza impreza w roku. – wytłumaczył mi Liam.
- Już nie mogę się
doczekać – Jane uśmiechnęła się od ucha do ucha.
Właśnie w tym
momencie przy naszym stoliku pojawił się Zayn. Rzucił wszystkim krótkie ‘cześć’
po czym spojrzał na plakat i uśmiechnął się. Wziął wolne krzesło i wcisnął się
pomiędzy mnie a Liama, chwilę potem pocałował mnie w policzek i splótł nasze
palce pod stołem. W tym momencie wolałam nie patrzeć na Dylan. Przez cały czas
ignorowała moją osobę, ale czułam, że ten brak złośliwości nie potrwa długo.
- Macie jakieś plany
na ferie?- zainteresował się Niall.
- Całe dwa tygodnie
leniuchowania – uśmiechnął się Loius.
- Ja jadę do
dziadków do Irlandii i byłoby super, gdybyśmy pojechali razem.
- My wszyscy? –
zapytała Dylan.
Gdy Niall kiwnął
głową, rudowłosa kontynuowała:
- Twoi dziadkowie
nie mają nic przeciwko? Bo wiesz, trochę nas dużo.
- Już z nimi
rozmawiałem. Cieszą się, że przyjeżdżam razem z wami. To co? Gotowi na
najlepsze ferie w życiu?
- Pewnie! –
zgodziliśmy się wszyscy.
***
- Gotowa na naukę jazdy? – Zayn puścił mi oko.
- Oczywiście – wykrzyknęłam entuzjastycznie,
siadając za kierownicą jeepa. Usadowiłam się wygodnie, zapięłam pasy i
wsadziłam kluczyk do stacyjki. Zayn uśmiechnął się, mówiąc:
- W ogóle
prowadziłaś kiedyś samochód?
- Dwa razy u wujka na wsi, ale kierownica była
po innej stronie – odpowiedziałam i próbowałam sobie przypomnieć dalsze
instrukcje wujka odnośnie tego, jak mam odpalić samochód.
- Po kursie z
najlepszym kierowcą w Londynie, czyli ze mną, bez problemu zdasz test na prawo
jazdy.
Myślałam, że będę
nieco zestresowana prowadzeniem samochodu po tych wszystkich wydarzeniach
związanych z mamą, ale dzięki mojemu chłopakowi nie odczuwałam zdenerwowania.
- Więc co teraz,
mistrzu?
- Wciskając sprzęgło,
przekręć kluczyk do końca… O właśnie tak.
W tym momencie
silnik zaczął pracować, a ja instynktownie włączyłam światła. - Dobra zwolnij
ręczny hamulec. Potem wrzuć pierwszy bieg, trzymając sprzęgło. Jak na razie
idzie ci całkiem dobrze – pochwalił mnie. – A teraz schowaj język.
- Co? – zdziwiłam
się.
- Zawsze gdy jesteś skupiona, masz wystawiony język. To zabawne.
- Zawsze gdy jesteś skupiona, masz wystawiony język. To zabawne.
Nie mogąc wytrzymać,
zaczęłam się śmiać, mówiąc:
- Nie rozpraszaj
mnie.
- Dobrze, już nie
będę. – uśmiechnął się zadziornie chłopak. – Stopniowo puszczaj sprzęgło, lekko
dodając gazu. Okej… Wciśnij sprzęgło do końca i zmień bieg na drugi.
Chyba nigdy tego nie
zapamiętam, pomyślałam.
- Zwolnij sprzęgło i
naciśnij pedał gazu, żeby się rozpędzić. – powiedział, a ja stosowałam się do
jego poleceń. Niestety wystartowałam za szybko.
- Spokojnie, nie występujemy w „Szybkich i
wściekłych”.
***
Piątkowy wieczór
spędziłam, pakując się na podróż do Irlandii. Wzięłam same najcieplejsze
ubrania, kosmetyczkę oraz mój szkicownik, zastanawiając się, czy przypadkiem
czegoś nie zapomniałam. To była moja pierwsza podróż do Irlandii, wiec bardzo
się cieszyłam. Na dodatek jechałam tam z moimi przyjaciółmi i chłopakiem, nie
mogło być lepiej. Obawiałam się tylko tego jak będzie się zachowywać Dylan, ale
pomyślałam, że nie będę się tym zamęczać, ponieważ to miały być „najlepsze
ferie w życiu”, jak je nazwał Niall, i nie chciałam niszczyć tego tuż przed
wyjazdem. Następnego dnia wstałam dość wcześnie, ale moje łóżko było takie
ciepłe i wygodne, że postanowiłam poleżeć jeszcze pięć minut, które zamieniły
się w pół godziny, czego efektem było szybkie przygotowywanie się do wyjazdu.
Po skończonej porannej toalecie i ubieraniu się, zeszłam na dół zjeść
śniadanie. Przy stole siedział już mój ojciec i Sara. Gdy kobieta wstawała,
zauważyłam jej zaokrąglony brzuch, wiec szybko odwróciłam wzrok.
- Cześć Sophie,
właśnie miałam po ciebie iść. Zjedz śniadanie, twój samolot odlatuje niedługo –
powiedziała kobieta, ponownie siadając na krzesło.
- Właściwie to za godzinę – odpowiedziałam.
- W takim razie
musimy już wyjeżdżać – powiedział tata – Ale najpierw zjedz coś.
- Wezmę kanapkę na
drogę.
Tata zaniósł moją
walizkę o bagażnika, gdy ja się ubierałam, a Sara stała w przedpokoju, mówiąc o
tym, że Irlandia to piękny kraj i z pewnością będzie mi się podobać. Na koniec
mnie uściskała:
- Wracaj szybko.
Będę za tobą tęsknić, Sophie.
Nic nie
odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu. Podróż minęła w
ciszy, a w tle słychać było muzykę wydobywającą się z radia. Pamiętam, gdy
pierwszy raz wsiadłam do tego auta. Wszystko było nowe i obce. Teraz
zrozumiałam, że czułam się coraz bardziej komfortowo. Kiedy dojechaliśmy na
lotnisko, wszyscy moi przyjaciele już tam byli. Wysiadłam z samochodu, a tata
wyciągnął moje bagaże. Po chwili zamknął przestrzeń między nami, obejmując mnie
ramionami. Na początku stałam i nie wiedziałam, co zrobić, ale po chwili po
prostu przytuliłam się do niego i znowu poczułam się jak kiedyś. Zdałam sobie
sprawę, że potrzebowałam tego.
- Baw się dobrze,
Zosiu. I jeśli chciałabyś do nas zadzwonić, to nawet się nie wahaj. Niezależnie
od godziny.
- Do zobaczenia za
tydzień – uśmiechnęłam się.
Przywitałam się ze
wszystkimi i po kilku minutach siedzieliśmy już na naszych miejscach, śmiejąc
się i żartując. Ja siedziałam obok Zayna a z drugiej strony mogłam podziwiać
widoki. Na lotniku czekał na nas dziadek Nialla. Blondyn od razu go przytulił.
Widać było, że starszy pan cieszy się z przyjazdu wnuka. Potem wszyscy się
przedstawiliśmy i dziękowaliśmy, za to, że mogliśmy tu przyjechać.
- Nie ma jeszcze za
co dziękować. Bardzo się cieszymy, że tu jesteście, dzieci! – powiedział
pogodnie pan Nolan z irlandzkim akcentem. Wsiedliśmy do białego busa i pojechaliśmy
w stronę domu dziadków Nialla. Po drodze starszy pan opowiadał nam różne
ciekawe historie i dowcipy, aż płakaliśmy ze śmiechu. W końcu pan Nolan
zaparkował przed dużym, pięknym domem zrobionym z czerwonej cegły, którego dach
był przykryty śniegiem. Na ganku stała starsza pani – z pewnością babcia
Nialla. Wzięliśmy swoje bagaże i pokierowaliśmy się w jej stronę. Kobieta od
razu przytuliła swojego wnuka, jak wcześniej zrobił to jej mąż.
- Witaj, Niall! Jak
ty urosłeś! Co słychać u Bobby’ego i Maury?
- Wszystko po
staremu, babciu – uśmiechnął się blondyn.
Przedstawiliśmy się
babci Nialla, a ona z uśmiechem powiedziała:
- Chodźmy do środka.
Na dworze jest bardzo zimno, a wy na pewno jesteście zmęczeni po podróży.
- Nie, wręcz
przeciwnie, babciu. Za chwilę idziemy poznawać uroki zimy w Irlandii.
Starsza pani
roześmiała się, a my weszliśmy do domu.
- Dobra ludzie,
ubierzcie się ciepło i wychodzimy na zewnątrz! – zawołał z uśmiechem Niall.
- Czyżbyś planował
jakąś zimną wojnę Horan? – zapytał Louis.
- Zobaczysz.
Wszyscy pobiegli na
górę, do pokoi, które wskazała nam babcia Nialla. Westchnęłam przeciągle. Trzy
dni w jednym pokoju z Dylan – wątpię, że uda mi się przeżyć. W najlepszym
wypadku zabije mnie we śnie. Przerwałam te niezbyt przyjemne rozmyślania i
ruszyłam w stronę schodów. Otworzyłam drzwi do sypialni dziewcząt, gdzie Dylan
i Jane już się przebierały.
- Pospiesz się,
Sophie. Chcemy zaraz wychodzić - oznajmiła Jane.
- Daj spokój, to
czego my chcemy dla niej nie ma większego znaczenia. Przecież to wiesz –
warknęła rudowłosa.
Nie miałam zamiaru
znów się z nią kłócić. Wciąż dręczyły mnie wyrzuty sumienia z powodu tego, jak
się zachowałam. Wiedziałam, że muszę zrobić coś, żeby mi wybaczyła… kiedyś.
Wyjęłam z walizki ciepły sweter i parę grubych rękawiczek. Starając się nie
zwracać uwagi na świdrujące spojrzenie Dylan, naciągnęłam na siebie ubrania.
- Naprawdę nie
rozumiem, co on w tobie widzi. Nie ma w tobie absolutnie nic szczególnego. –
Dylan z wdziękiem opadła na fotel. – Może jest z tobą z litości. Pewnie zrobiło
mu się ciebie szkoda. To dobra taktyka na podryw, co Sophie?
Mało brakowało, a
bym się na nią rzuciła. Na szczęście udało mi się opanować. Zacisnęłam zęby i
zaczęłam szukać w torbie mojego wełnianego szalika. Liczyłam, że jeśli nie będę
odpowiadać na jej złośliwości, to da sobie spokój. Bardzo się jednak pomyliłam.
- To naprawdę
działa? „Och, jaka ja jestem biedna i nieszczęśliwa. Straciłam mamusię, tak mi
smutno. Proszę, niech mnie ktoś pocieszy”. Hm… być może powinnam tego spróbować
. – Roześmiała się z okrucieństwem.
To było dla mnie po
prostu zbyt wiele. Łzy zamazały mi wzrok, więc wybiegłam z pokoju, wpadając na
coś twardego. Kiedy odzyskałam ostrość widzenia, okazało się, że to Harry.
- Hej, co się stało?
– Spojrzał mi w oczy z troską.
- Nic takiego, już
jest okay. – Otarłam łzy nasadą dłoni.
- Właśnie widzę. –
Zmrużył oczy, dając mi do zrozumienia, że nie wierzy. – Jesteśmy przyjaciółmi,
możesz chyba ze mną rozmawiać o swoich problemach. No, chyba, że teraz tylko
Zaynowi na to pozwalasz. – Założył ręce na piersi.
- Oczywiście, że
nie. – Podeszłam do kanapy pod oknem i na niej przysiadłam. Harry zrobił to
samo.
- No to słucham. O
co chodzi? – zapytał łagodnie.
Wahałam się tylko
przez chwilę, a potem słowa same ze mnie wypłynęły:
- Chodzi o Dylan, to
chyba oczywiste. Mam okropne wyrzuty sumienia, przez to, co zrobiłam. Bardzo
chcę, żeby przestała mnie nienawidzić, żeby znów patrzyła na mnie, jak na
człowieka z którym się zaprzyjaźniła, a nie jak na wredną małpę, która ukradła
jej chłopaka. Wiem, że ona ma prawo się tak zachowywać, bo sobie na to
zasłużyłam, jestem tą wredną małpą, ale ona po prostu… - znów zaczęłam płakać.
- Co, Sophie? –
Harry pogładził mnie po ramieniu.
- Za każdym razem
jest okrutniejsza. Jej ciosy są coraz bardziej bolesne. Ciągle przypomina mi o
mamie, a ja nie mogę wtedy nawet się jej odpłacić, bo zwyczajnie zaczynam
płakać – wyszeptałam.
Brunet
westchnął głęboko.
- Strasznie mi
przykro, Sophie, że musisz przez to przechodzić. Jasne, Dylan czuje się
zdradzona, skrzywdziliście ją. Zawsze była osobą, która nigdy nie odpuszcza,
zemsta to można rzec jej drugie imię. Tylko jedno mnie dziwi. Ona nigdy nie
upadła tak nisko, żeby jej cięte uwagi, dotyczyły czegoś tak poważnego. To
musiało naprawdę mocno ją zaboleć.
- Myślisz, że
powinnam dać sobie spokój z Zaynem? – zapytałam z trudem.
- Nie mogę się w to
wtrącać. To musi być twoja decyzja. Powiem ci tylko jedno: uważam, że miłość to
coś, o co należy walczyć. Pójdę porozmawiać z Dylan, może uda mi się do niej
dotrzeć – uśmiechnął się i odszedł.
Kilka minut później
wszyscy stali opatuleni od stóp do głów przed domem. Niall oznajmił, że idziemy
w stronę wzgórza, a reszta to tajemnica. Ruszyliśmy więc raźnym krokiem, to
żartując, to rozmawiając. Zayn złapał mnie za rękę i odciągnął na bok.
- Jeśli nie chcesz
spać z Dylan w jednym pokoju, to możesz przyjść do mnie. Harry zgodził się z
tobą zamienić.
Uśmiechnęłam się do
Zayna z wdzięcznością.
- To bardzo urocze z
twojej strony, ale chyba nie skorzystam. Muszę tam zostać, dla zasady.
- Obiecaj mi
chociaż, że przyjdziesz w razie sytuacji awaryjnej. – Jego mina mówiła, że mam
się zgodzić i koniec.
- Okay. – Cmoknęłam
go w policzek.
W drodze na szczyt,
zaczęłam się zastanawiać nad tym, co powiedział mi Harry. Bardzo chciałam być z
Zaynem, o czym chyba świadczył sposób, w jaki go zdobyłam, ale wciąż nie mogłam
pozbyć się wyrzutów sumienia. Było mi przykro, że skrzywdziłam Dylan.
Zauważyłam, że na każdym kroku, staram się wymyślić jakiś sposób, by jej to
zrekompensować. Kiedy już prawie byliśmy na szczycie, zrozumiałam, że to nie są
tylko wyrzuty sumienia. Ja po prostu chciałam odzyskać moją przyjaciółkę,
której nic mi nie zastąpi w stu procentach. Gdy jeszcze nie byłam z Zaynem,
czegoś mi brakowało, ale teraz, to uczucie wcale nie zniknęło. Zacisnęłam zęby
i dołączyłam do grupy.
- No to co dla nas
przygotowałeś, Niall? – zapytała z zaciekawieniem Jane.
- Bitwę na śnieżki! –
krzyknął blondyn i rzucił białą kulą w Zayna.
- Idiota! – rzucił Malik
ze śmiechem, odwdzięczając się przyjacielowi.
Nie minęło pięć
minut, a wszyscy byli calusieńcy w śniegu. Louis właśnie sypał Jane biały puch
za kołnierz. Dziewczyna pisnęła i rzuciła się na niego. Przewróciła go na
ziemię, niemal zakopując w śnieżnej zaspie. Kawałek dalej Harry i Dylan
usiłowali trafić sobie mokrymi kulkami w głowę. Pierwszemu udało się
chłopakowi, więc rudowłosa udawała obrażoną. Jednak gdy tylko Harry do niej
podszedł, napadła na niego niczym tornado. Po chwili oboje wytrzepywali sobie
śnieg z włosów, nie mogąc przestać się śmiać. Muszę stwierdzić, że dobrze było
znów widzieć taką Dylan. Osoba, z którą się zaprzyjaźniłam, właśnie tak się
zachowywała. Dziewczyna chyba wyczuła, że na nią patrzę, więc szybko ulepiła
wielką białą kulę i cisnęła ją we mnie. Dostałam w ramię, które trochę mnie
zabolało.
- Auć. – Posłałam jej
mordercze spojrzenie.
Dylan uśmiechnęła
się do mnie z miną niewiniątka.
- Coś się stało? –
zapytała słodziutkim głosem.
- Nic – odparłam przez
zaciśnięte zęby.
- Świetnie. – Wstała
i sypnęła mi śniegiem w twarz.
Przesadziła. Rzuciłam
się na nią, usiłując zwalić ją z nóg. Okazało się to nie lada wyzwaniem, ale w
końcu obie runęłyśmy na ziemię. Nabrałam w ręce garść śniegu i wpakowałam jej
go za kołnierz. Dylan wrzasnęła, machając wściekle rękami. Złapała mnie za włosy
i pociągnęła boleśnie. Kiedy jęknęłam, uderzyła mnie pięścią w skroń. Moją
czaszkę przeniknął ostry ból.
- Dosyć tego! –
krzyknął Zayn i wraz z Harry’m rozdzielili mnie i Dylan.
Malik złapał mnie za
rękę i pomógł wstać.
- Jesteś cała? –
szepnął mi do ucha.
- Taa. –
Rozmasowałam sobie skroń.
- Oszalałaś?
Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał ostro.
- Sprowokowała mnie.
Sam widziałeś – warknęłam.
- To jeszcze nie
powód do tego, żeby wszczynać bójkę, Sophie!
Popatrzyłam na niego
ze złością.
- Po czyjej jesteś
stronie?
- O czym ty mówisz?
Chciałaś właśnie kogoś pobić. Pobić dziewczynę, która na to nie zasłużyła. Co
się z tobą dzieje do cholery?!
- Pieprz się, Zayn.
Przecież ty i tak zawsze wiesz wszystko lepiej.
Odrzuciłam włosy do
tyłu, a potem pobiegłam w dół zbocza. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
Brawo Dylan, wygrałaś. Tępe pulsowanie w skroni tylko mi o tym przypominało.
Dotarłam do domu dziadków Nialla i niechcący trzasnęłam drzwiami. Na szczęście państwo
Nolan mnie nie usłyszeli. Weszłam do łazienki i zdjęłam mokre rzeczy. Wzięłam
szybki prysznic, myśląc o tym, co się stało. Ciekawe czy Dylan też pokłóciła
się z Zaynem po kilku dniach związku. Pewnie nie, pomyślałam z goryczą. Westchnęłam
głośno. Nie miałam zamiaru już dzisiaj płakać. Wyszłam z kabiny, a następnie
włożyłam szlafrok. Uchyliłam drzwi do sypialni dziewcząt. Na szczęście była
pusta. Wyciągnęłam z torby dresy i białą podkoszulkę. Wymarzone ferie, akurat.
Wiedziałam, że to się źle skończy, ze względu na Dylan, ale zachowanie Zayna…
Cóż, może za bardzo mi odbiło na jego punkcie i nie dostrzegałam jego wad. Do
pokoju wpadła Jane.
- Tu jesteś, Sophie!
Wszędzie cię szukaliśmy.
- Nie bój się, Jane.
Nie zamierzam popełnić samobójstwa – uśmiechnęłam się słabo.
Na twarzy dziewczyny
pojawił się grymas.
- Może dajcie już
spokój z Dylan, co? – Przechyliła lekko głowę.
- Uwierz mi, niczego
bardziej nie pragnę. – Wyminęłam ją w drzwiach i zeszłam na dół.
Dziadek Nialla
właśnie rozpalał w kominku. Na mój widok cały się rozpromienił.
- Już wróciliście?
To wspaniale, zaraz sobie w coś zagramy.
- Ja chyba podziękuję.
- A to dlaczego? Źle
się czujesz, dziecko?
- Nie, po prostu…
Wie pan… Pamięta pan czasy młodości? – zapytałam, chcąc przestać się jąkać.
- Oczywiście.
Spędziłem w liceum najlepsze lata mojego życia. No i poznałem Margaret.
- Naprawdę? To
niesamowite.
- Też tak uważam.
Powiedz tylko, Sophie, dlaczego o to zapytałaś?
Poczułam, że
rumieńce wypełzają mi na policzki.
- Bo… Ja mam właśnie
taki nastoletni problem.
- Chcesz mi się
wyżalić? Może ci pomogę? – uśmiechnął się łagodnie, dzięki czemu nie wyglądał
tak staro.
- Raczej nie, ale
dziękuję za propozycję. Myślę, że wieczorem zostanę po prostu na górze.
- Jak wolisz,
kwiatuszku.
Kwiatuszku… Dlaczego
jedno słowo musi nieść tyle wspomnień?
- Mogę ci chociaż
zrobić kakao?
- Jasne, będzie mi
miło.
Pan Nolan poszedł do
kuchni, a ja zaczęłam się wpatrywać w płomienie tańczące w kominku.
- Co robisz? – zapytałam mamę.
- Sernik. Chcesz mi pomóc?
- Pewnie. Co mam robić? – Włożyłam fartuch, uśmiechając się
do niej.
- Podaj mi mąkę, Kwiatuszku – powiedziała i pacnęła mnie w
nos.
- Twoje kakao.
Dziadek Nialla wręczył
mi parujący kubek, skutecznie przerywając moje rozmyślenia. Usłyszałam czyjś
śmiech na górze, więc szybko wstałam.
- To ja już pójdę.
Dobranoc panu.
- Dobranoc, Sophie.
Wbiegłam szybko po
schodach, ciesząc się, że nikogo nie spotkałam. Chciałam ukryć się w łazience i
poczekać, aż wszyscy zejdą do salonu. Szarpnęłam za klamkę, ale nie ustąpiła.
Sekundę później drzwi się otworzyły. Niech to szlag!
- Sophie –
powiedział, jakby widział mnie pierwszy raz od miesięcy.
- Muszę do toalety –
oznajmiłam spokojnie.
- Chcę z tobą
porozmawiać.
- Przesuń się. –
Uderzyłam go pięścią w brzuch, ale nawet się nie poruszył.
Zaplotłam ręce na
piersi, usiłując patrzeć na niego możliwie neutralnie.
- Przepraszam –
powiedział, a mnie od razu zrobiło się ciepło na sercu.
Wciąż jednak
posyłałam mu gniewne spojrzenia.
- Harry wytłumaczył
mi, jaka była sytuacja. Jestem kompletnym idiotą.
No no, trochę
skruchy na pewno mu nie zaszkodzi.
- Dlaczego nie
przyszłaś z tym do mnie?
- Sama nie wiem. Nie
jesteś moim jedynym przyjacielem, prawda?
Pokiwał twierdząco
głową, a potem mnie pocałował. W moim żołądku jak zawsze rozszalało się tysiąc
motyli i przyciągnęłam go mocniej do siebie.
- Czyli pierwsza
kłótnia za nami? – powiedział w moje usta.
- Na to wygląda –
odparłam i cmoknęłam go ostatni raz. – Idź na dół, dziadek Nialla nie
przeboleje straty dwóch osób w partyjce tego tam…
- „Pana” – dokończył
Zayn z uśmiechem.
- Właśnie.
- Okay. Zastanowiłaś
się nad moją propozycją?
Popatrzyłam na niego
z niezrozumieniem.
- Żeby spać u mnie w
pokoju.
- A o to ci chodzi.
Raczej nie, ale dzięki.
Chłopak zszedł na
dół do reszty, a ja wróciłam do swojego pokoju i wśliznęłam się do łóżka.
Leżałam z kołdrą naciągniętą pod brodę, aż w końcu udało mi się zasnąć.
***
Obudziłam się z
wrzaskiem kilka godzin później. Serce waliło mi jak młotem, ale nie mogłam
sobie przypomnieć, czego dotyczył koszmar. Wiem tylko, że mama kazała mi
uciekać. Przeczesałam się rękami po włosach. Jak dobrze, że dziewczyny się nie
obudziły. Dylan chybaby mnie zabiła. Odrzuciłam kołdrę na bok i przemknęłam na
palcach do pokoju Zayna i Harry’ego. Podeszłam do Mulata. Spał na brzuchu i nie
miał na sobie koszulki. Jego długie rzęsy, rzucały cienie na policzki. Wyglądał
tak niesamowicie, że nie miałam serca go budzić. Jednak chwilę później jego
oczy się otworzyły. Wyglądał na zdziwionego.
- Sophie? Co ty
tutaj robisz? – zapytał zaspanym głosem.
- Czy twoja
propozycja jest nadal aktualna? – Uniosłam brwi.
- Myślę, że
nieładnie byłoby teraz budzić Harry’ego…
Spojrzałam na niego
z rozczarowaniem, ale on dokończył zdanie:
- … ale w moim łóżku
jest wystarczająco dużo miejsca – uśmiechnął się szelmowsko.
Przewróciłam oczami,
ale szybko położyłam się obok niego. Zayn przykrył mnie kołdrą i przyciągnął do
siebie. Oparłam głowę o jego twardy, wyrzeźbiony brzuch i od razu poczułam się
bezpieczna.
- Co się stało?
Chodzi o Dylan? – Cmoknął mnie w czubek głowy.
Pokręciłam głową.
- Miałam koszmar, to
nic takiego.
Przytulił mnie
mocniej.
- Wszystko już jest
w porządku, śpij kochanie.
Uśmiechnęłam się pod
nosem. Pierwszy raz odkąd jesteśmy razem, użył jakiejś pieszczotliwej formy.
Otulona ramionami Zayna, zasnęłam w ciągu kilku chwil.
Jak tam
wasze wakacje? Nam na przykład mijają zdecydowanie zbyt szybko haha :) Przed wami rozdział 15
(znowu bardzo długi, co mamy nadzieję docenicie xD). Stwierdziłyśmy, że
zaproponowana przez was jakiś czas temu nazwa naszej głównej pary brzmi super,
więc oto jest: ZOPHIE. Absolutnie
oficjalnie, więc możecie śmiało świętować. My chyba wybierzemy się to opić :)) Chcemy wam jeszcze
tylko powiedzieć, że do końca opowiadania zostały już tylko 2 rozdziały i
epilog, ale póki co, do zobaczenia w szesnastce.
Pozdrawiamy
cieplutko, Aga & Monia ♥
Świetny jak zawsze; )
OdpowiedzUsuńAle Dylan to szmata!!! Yyh... Podniosła mi ciśnienie -. - głupia suka..
OdpowiedzUsuńJak zwykle niezmiernie mi miło czytać Wasze opowiadanie i nie mogę uwierzyć, że jestem z Wami od początku. Kazdy kolejny rozdział mnie coraz bardziej zaskakuje. Pozytywnie :) świetny pomysł na spędzenie ferii. Ale Niall ma superowych dziadków ^^ końcówka rozdziału strasznie mi się spodobala. Ale co ja gadam? Wszystko mi się spodobało! Do następnego rozdziału!
Paula
P.S. Pozdrowienia dla Zophie ^^
Tylko DWA ROZDZIALY ?! :o
OdpowiedzUsuńJaka szkoda :((
Mam nadzieje ze zalozycie jakiegos nowego bloga... :))
Jejj! Super rozdział :) Bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Sophie dobrze zrobiła rzucając się na Dylan, może ta zrozumie, że Zosia wcale nie jest taka słaba i trochę przestanie jej dokuczać. :)
Tak w ogóle to jaja sobie robicie ze mnie?! Jak tylko 2 rozdziały i epilog?????
nie przeżyję tego nooo :( Błagam nie zabijajcie nikogo (no chyba, że Dylan) i nie rozdzielajcie ZOPHIE:( Inaczej się zaryczę :/
Szkoda mi Zośki. Kłótnie z Dylan jej nie służą. Dziewczyna potrafi uderzyć w jej czuły punkt i wątpię, by było to miłe doświadczenie..
OdpowiedzUsuńKłótnia z Zayn'em była dość niespodziewana? Nie sądziłam, że chłopak będzie trzymał stronę Dylan, no ale pogodzili się i to jest najważniejsze. :)
Pozdrawiam! :**
Naprawdę mi się podoba ;) Czekam na nn ;) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY ! PISZCIE DAALEJ *.*
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej jest ekstra
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA !! :) Świetny blog :) http://fedemila-na-zawsze123.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńStrasznie fajny rozdział zostałaś nominowana http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/p/blog-page_31.html
OdpowiedzUsuńŚwietny, rozdział. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się już następnego.
Miłego dnia, pozdrawiam Pati.x
Extra! Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny dziewczyny. : )
OdpowiedzUsuńGosia
cudowny :D:D:D Ale Dylan przesadziła! Już mi jej nie jest szkoda :D Ale Zayn też powinien oberwać za to jak zareagował! :D No ale cóż rozdział świetny :D Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńDylan! Gashh.... Brakuje mi słowa na określenie jej zachowania -,-
OdpowiedzUsuńAle ogólnie rozdział fajny :)
Czekam na neext! :):):)
Udanych wakacji!!!
Meeegaaaa <333333333333 Czeeeeeeekamy na następny :)))
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam czytać... bombaaaaaaaaa; *
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!♥ Nie mogę się doczekać kolejnego♥
OdpowiedzUsuńJestem wściekała na Dylan! Na Zayna też ale trochę mniej! xx
Biedna Sophie! ;cc
Szkoda, że nie długo ta historia się już kończy ;ccc
Do następnego! ♥
Pozdrawiam i życzę weny xx
Zapraszam ♥
http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/#_=_
Kiedy next ? :DD Nie moge sie dozekać
OdpowiedzUsuńpostaramy się napisać go do czwartku :)
Usuń