piątek, 4 lipca 2014

Rozdział XIV


Muzyka

Zamknęłam za sobą drzwi i poczułam, że pierwszy raz od miesięcy jestem szczęśliwa.  Z uśmiechem na twarzy zdjęłam buty i płaszcz. Jeszcze raz powąchałam bluzę Zayna. Pachniała nim i to był najcudowniejszy zapach na świecie.
-Cześć,  Sophie.  – odezwała się Sara, idąc w moją stronę.  Zorientowałam się, że trzymałam pod nosem ubranie chłopaka, więc szybko schowałam je za plecy, tak żeby nie zauważyła.
- Hej Sara! – odpowiedziałam.
- Możemy chwilę porozmawiać? – zapytała.
- Jasne – zgodziłam się, idąc w stronę salonu. – O czym chcesz…?
- Wiem, że byłaś dzisiaj na wagarach? – przerwała mi. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Kto jej mógł to powiedzieć?  Mając do wyboru zaprzeczenie lub wyjawienie prawdy, wybrałam to drugie – przecież i tak już wie.
- Skąd wiesz?
- Dzwonili ze szkoły – odpowiedziała, a ja nie potrafiłam rozszyfrować wyrazu jej twarzy. – Nie mam zamiaru prawić ci kazań, ale kiedy usłyszałam, że nie ma cię w szkole, pomyślałam, że stało się coś złego. Chciałam mieć pewność, że wszystko jest w porządku. Nie powiem ojcu, ale mam nadzieję, że nie będziesz wagarować regularnie – dokończyła z uśmiechem.
Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że będzie wkurzona, wszystko powie tacie, może nawet bym dostała karę i miała jeszcze kilka powodów, aby ją nienawidzić.
-  Naprawdę nie miałam ochoty dłużej siedzieć w szkole. - W mojej głowie pojawiły się wydarzenia z dzisiejszego dnia. To, że zdradziłam Dylan. Jej ostre słowa. Moja ucieczka. Płacz w łazience. – Zayn zabrał mnie do siebie i oglądaliśmy razem film.
- W porządku, cieszę się, że mi o tym powiedziałaś – uśmiechnęła się.- Za kilka minut twój tata przyjeżdża z pracy. Idę dokończyć obiad.
Po tych słowach Sara zniknęła w kuchni, a ja udałam się do swojego pokoju.
Gdy zjadłam pulpeciki z ziemniakami, zabrałam się za odrabianie zadań domowych. Nie szło mi najlepiej, ponieważ nie mogłam się na niczym skupić. Gdy już skończyłam, udałam się do salonu i zaczęłam oglądać jakiś film. Sara i ojciec wyszli na zakupy, a mi się nudziło. Z resztą gdyby byli w domu nie zmieniłoby to niczego. Chciałabym, żeby Zayn był tutaj, wtedy z pewnością spędziłabym miło czas. Poszłam na górę, wzięłam prysznic, a później nałożyłam na siebie dresy oraz bluzę, którą dzisiaj dostałam. Wzięłam mój szkicownik, oglądając rysunki. Na pierwszej stornie widniała mama. Była taka piękna. Boję się, że kiedyś zapomnę jej zapach, głos, bądź tego jak wyglądała. Po kilku chwilach przerzuciłam kartkę na inną stronę, aby się nie rozkleić. W końcu natrafiłam na pustą stronę, wzięłam ołówek w rękę i zaczęłam rysować różne linie, które potem połączyły się i kształtem przypominały motor. Potem dorysowałam chłopaka oraz dziewczynę, która swoimi ramionami oplatała go w talii. Pracę przerwało wibrowanie mojego telefonu. Gdy tylko zobaczyłam, że nadawcą SMSa jest Zayn, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Twoi rodzice też dowiedzieli się o wagarach?
 Brawo Zośka! Już w pierwszym dniu związku wpakowałaś chłopaka w kłopoty.
Tylko moja macocha, ale nie jest zła. Przeze mnie poszedłeś na wagary, to moja wina, że twoi rodzice wiedzą :/
Nie, nie twoja. Nie pierwszy, nie ostatni raz ;) No to co lubisz robić oprócz dręczenia mnie i rysowania?
Przez większość nocy nie zmrużyłam oka, ponieważ pisałam z Zaynem o wszystkim i o niczym, poznając się wzajemnie.
***
Zdenerwowanie było wypisane na mojej twarzy, gdy jechałam autobusem do szkoły. Co mam zrobić gdy zobaczę Dylan? Nie mogę przecież udawać, że nic się nie stało, ani nie mogę ponownie przed nią uciec. Byłyśmy przecież przyjaciółkami, chciałabym, aby to się nie zmieniło. Czy wszyscy już wiedzą? Sami zauważyli, czy Dylan im powiedziała? Słyszałam, jak mówiła Jane, ale czy powiedziała innym? Czy oni też będę na mnie tak samo źli? Nie znałam odpowiedzi na żadne z tych pytań, ale z pewnością tego dnia miałam je uzyskać.W końcu autobus się zatrzymał, a ja weszłam do budynku.  Przez cały dzień nie spotkałam nikogo z moich przyjaciół, przez co stałam się jeszcze bardziej nerwowa. Wyjmowałam z szafki przybory potrzebne na plastykę. Gdy ją zamykałam, zobaczyłam przed sobą Zayna.
- Hej, Sophie! Cały dzień cię nie widziałem, chyba się przede mną nie ukrywałaś? – zapytał z uśmiechem i pocałował mnie w policzek.
- Chowałam się po całej szkole, żebyś nie mógł mnie znaleźć – odpowiedziałam z sarkazmem.
- Jednak znalazłem – uśmiechnął się zwycięsko.
Dzięki obecności chłopaka moje zdenerwowanie częściowo zniknęło, ale wciąż zadawałam sobie te same pytania, co w autobusie. Nie chciałam krzywdzić Dylan, nie planowałam tego, próbowałam to zwalczyć, ale po prostu nie potrafiłam. A co jeśli oni pomyślą, to samo co Dylan? Że udawałam przyjaźń z nimi, aby być z Zaynem? Przecież tak nie było. Naprawdę bardzo ich wszystkich polubiłam, są dla mnie jak rodzina i nie chciałabym ich stracić…
- Sophie, słyszysz mnie? – Zayn przerwał moje przemyślenia
- Przepraszam, co mówiłeś? – zapytałam.
- Nieważne. Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
- Ja po prostu… Nie wiem, przejmuję się – wyjąkałam.
- Przejmujesz się Dylan? – zapytał, chwytając mój podbródek i zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.
- Tym, że ją zdradziłam. Wiem, że powiedziała o tym wszystkim Jane i zastanawiam się czy inni wiedzą. A jeśli tak, czy są źli na mnie. – powiedziałam to wszystko na jednym oddechu.
- Zdecydowanie potrzebujesz odpoczynku, chodźmy się przejść – uśmiechnął się do mnie.
- Z chęcią, ale chyba nie mogę iść kolejny raz na wagary – odpowiedziałam.
- Nie idziemy na wagary, tylko na krótki spacer. Wrócimy na plastykę.
Zayn chwycił moją rękę i splótł nasze palce. Wyszliśmy na zewnątrz budynku i krążyliśmy trochę po terenie szkoły.
- Tak właściwie to czemu się zawsze spóźniasz?- zapytałam, a Zayn uśmiechnął się ukazując białe zęby.
- Dobre mocne wejście, co? - zażartował, a ja parsknęłam śmiechem. - A tak naprawdę to zazwyczaj idę zapalić, albo nie chce mi się tak wcześnie wstawać. Czasami jedno i drugie.
Kontynuowaliśmy nasz spacer, rozmawiając, śmiejąc się i kradnąc całusy, do półki nie spojrzałam na zegarek.
- Zayn, jest już dziesięć minut po dzwonku, musimy wracać - powiedziałam, ciągnąc go w stronę szkoły.
- Skoro jesteśmy spóźnieni, to moglibyśmy w ogóle tam nie iść - chłopak uśmiechnął się chytrze.
Po chwili znaleźliśmy się pod klasą i zapukaliśmy do drzwi. Po głośnym "proszę" weszliśmy do środka. Oczy nauczyciela szybko pomknęły w naszym kierunku. Zaraz po nim wszyscy zaczęli się na nas patrzeć.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedzieliśmy ja i Zayn jednocześnie.
- Panie Malik, przyzwyczaiłem się, że pan zawsze jest spóźniony, ale nie spodziewałem się, że znajdzie pan sobie towarzyszkę.
- To była jedno... - zaczął Zayn, lecz nauczyciel mu przerwał:
- Siadajcie na miejsca i wyjmijcie przybory. Dzisiaj będziemy rysować martwą naturę...
Zaczęliśmy nasze prace i nawet się nie spostrzegłam kiedy zadzwonił dzwonek. Przez ten cały czas Zayn skutecznie odrywał moje myśli od Dylan, ale nadeszła pora lunchu i wiedziałam, że ją spotkam. Weszliśmy na stołówkę, kierując się do naszego stolika, gdzie siedzieli już chłopaki i Jane. Spojrzeli na nasze splecione dłonie, lecz nic nie mówili.
- Cześć wszystkim - przywitałam się.
- Siema - odpowiedzieli.
- Te naleśniki są po prostu nieziemskie - odezwał się Niall z pełną buzią.
- Jak tam wasz dzień, ludzie? - zagadnął Liam i wszyscy zaczęli opowiadać, co śmiesznego im się dzisiaj przytrafiło.
W naszym kierunku zmierzała osoba, którą najbardziej bałam się dziś spotkać. Dylan uśmiechała się promiennie, chociaż byłam pewna, że wiele ją to kosztuje. Usiadła przy naszym stoliku, a ja tylko czekałam, aż zacznie być dla mnie podła. Nie trwało to długo. Rudowłosa odkręciła swoją butelkę z wodą, po czym od razu cisnęła we mnie pierwszymi złośliwościami:
- Cześć złodziejko chłopaków. Widzę, że wy już tak oficjalnie, co? Nie przejmuj się nie jestem na ciebie zła. Przecież to nie twoja wina, nie chciałaś, żeby tak się stało, prawda? - powiedziała, a jej słowa ociekały sarkazmem.
- Dylan... - Chciałam ją jakoś uspokoić, ale natychmiast mi przerwała.
- No co ty Sophie. Jeśli znowu zamierzałaś mnie przeprosić, to daruj sobie, i tak tego nie przyjmuję. Nigdy nie pogodzę się z kimś takim jak ty: małą, puszczalską lafiryndą!
Z brzękiem odłożyłam sztućce i wstałam od stołu. Miałam już po dziurki w nosie Dylan Evans i jej kąśliwych uwag.
- Wybaczcie, ale zjem gdzieś, gdzie rudowłose żmije nie plują człowiekowi jadem do talerza - oznajmiłam jak najuprzejmiej, chwytając swoją tackę z lunchem.
Zayn po chwili ruszył za mną, posyłając swojej byłej mordercze spojrzenie. Złapał mnie za rękę, splatając nasze palce razem. Ten prosty gest dodał mi pewności siebie. Dylan wręcz gotowała się ze złości.
- Sophie, poczekaj! - zawołała za mną Jane. - Możemy pogadać? - zapytała ze skruszoną miną.
Mało brakowało, a przewróciłabym się ze zdziwienia. Jane Williams, wierna przyjaciółka Dylan, która zawsze stała w jej obronie (chociaż rudowłosa sama potrafiła o siebie zadbać), chciała ze mną porozmawiać? Nie do końca wierzyłam, że zamierza się ze mną pogodzić, ale jej mina smutnego pieska i zaszklone oczy, jakoś mnie przekonały.
- Jasne. Zayn, zostawisz nas na chwilę same? - poprosiłam, siląc się na uśmiech.
Chłopak skinął szybko głową, oddalając się natychmiast w stronę wyjścia. Na pewno poszedł zapalić, pomyślałam.
- Usiądziemy? - Wskazałam Jane wolny stolik pod ścianą.
- Okay.
Położyłyśmy nasze tacki z naleśnikami i zajęłyśmy dwa miejsca naprzeciwko siebie. Blondynka wyglądała, jakby ze sobą walczyła, aż w końcu wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- Posłuchaj, Sophie. Wiem, że przez ostatnie dwa dni zachowywałam się jak su... nieprzyjemnie w stosunku do ciebie, ale musisz zrozumieć, że Dylan jest moją przyjaciółką od wielu lat i to był odruch, żeby trzymać jej stronę. To mnie nie usprawiedliwia, więc postanowiłam wysłuchać twojej wersji. Każdy musi mieć prawo do wytłumaczenia. - Zamilkła, wpatrując się we mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Czekała na mój ruch. Tylko co ja jej miałam powiedzieć? "Lepiej wracaj do Dylan, bo nie zamierzam się tłumaczyć. Ona ma rację, jestem podstępną złodziejką chłopaków" ? Zamiast tego spuściłam głowę i odchrząknęłam.
- Dziękuję ci za to, że tu przyszłaś i dałaś mi szansę, ale wątpię, że uda mi się ją wykorzystać. Dylan ma trochę racji. Postąpiłam okrutnie i bardzo mi za to wstyd.. Zdaję sobie sprawę z tego, jak ona się czuje, ale nie zerwę z Zaynem. Za bardzo mi na nim zależy. Pojawił się w moim życiu w momencie, kiedy kogoś potrzebowałam. Po śmierci mamy czułam się taka samotna. Byłam wdzięczna losowi, za ludzi których postawił na mojej drodze, ale zrozumiałam, że żaden przyjaciel nie odda mi choćby namiastki tej relacji, która jest pomiędzy mną i Zaynem. Wiem, że to samolubne, ale tyle złego działo się w moim życiu, że postanowiłam zrobić to, nie zważając na koszty. Wybacz mi, że potrzebowałam szczęścia. - Przy ostatnim zdaniu głos mi się załamał, a z oczu popłynęły łzy.
Jane natychmiast mnie przytuliła, szepcząc słowa pociechy i zapewniając, że się na mnie nie gniewa, a nawet rozumie. W końcu ona również się rozpłakała. Siedziałyśmy tak, aż podeszli do nas chłopaki.
- Czy ktoś chciałby zamówić dwie fontanny najnowszego modelu? - zażartował Niall i wszyscy parsknęli śmiechem.
***
Zayn obiecał, że przyjedzie po mnie przed siedemnastą, co oznaczało, ze mam godzinę, żeby zrobić się na bóstwo. To miała być nasza pierwsza oficjalna randka i trochę bałam się tego,co chłopak dla nas wymyślił. Powiedział mi tylko, żebym włożyła na siebie coś ciepłego i wygodnego. Zważywszy na to, że był styczeń, mój wybór stał się nieco ograniczony. Wyciągnęłam z szafy grube legginsy i błękitną tunikę z rękawem na trzy czwarte. Włosy spięłam w luźnego koka, a potem się umalowałam. Usłyszałam dźwięk dzwonka i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Niczym torpeda zbiegłam po schodach, krzycząc:
- Ja otworzę!
Niestety ubiegł mnie tata, więc gdy doszłam do drzwi frontowych, Zayn stał już w środku. Dostrzegł mnie i natychmiast się uśmiechnął. Miał na sobie czarną, motocyklową kurtkę i ciężkie buty. Jego włosy były lekko zmierzwione, co wyglądało niesamowicie seksownie.
- Hej, jesteś gotowa? - zapytał z błyskiem w oku.
- Tak, tylko wezmę płaszcz.
Naciągnęłam na nogi czarne botki i okryłam się szalikiem.
- Jaka szkoda, że wchodzicie. Zayn, może wpadłbyś kiedyś na kolację? Sara zrobiłaby swoją popisową zapiekankę..
- Tato, to chyba nie jest najlepszy pomysł... - zaczęłam zażenowana, ale Zayn mi przerwał.
- A ja uważam, że to świetny pomysł, John. Powiedz tylko kiedy.
John? Naprawdę zwrócił się do mojego ojca po imieniu? Czy ja o czymś nie wiem?!
- Może w sobotę o osiemnastej?
- Znakomicie, na pewno będę. - Uścisnął tacie dłoń, a potem otworzył mi drzwi.
- Tylko nie wróćcie zbyt późno! - krzyknął za nami ojciec.
- Nie martw się, odwiozę ją o rozsądnej porze - poinformował Zayn i splótł razem nasze palce.
- Od kiedy ty i John jesteście na "ty"? - zapytałam, nie mogąc się powstrzymać.
Chłopak parsknął śmiechem i uniósł brwi.
- A co, jesteś zazdrosna?
Przewróciłam oczami.
- Tak tylko pytam.
- Nasi rodzice prowadzą wspólne interesy od kilku lat. Nie mówi mi, że tego nie wiedziałaś?
- Oczywiście, że tak, ale to wciąż niczego nie tłumaczy.
Zayn westchnął.
- Wspólne kolacje, wyjazdy, można powiedzieć, zmusiły nas do tego. Mówienie sobie po imieniu jest dużo praktyczniejsze, gdy znasz kogoś tak dobrze i tak często go widujesz.
- Hm... - przemyślałam to szybko. - Być może masz rację.
- Być może? - Udał urażonego, ale szybko się rozśmiał i objął mnie w talii. Momentalnie przeszedł mnie dreszcz.
- To co dziś robimy? - zapytałam, by nie dostrzegł, jak jego bliskość na mnie wpływa.
- Myślę, że ktoś musi ci w końcu pokazać to miasto nocą. - Posłał mi szelmowski uśmiech i pomachał kaskiem motocyklowym przed oczami.
Położyłam sobie dramatycznym gestem rękę na piersi:
- I po co czesałam się w koka?
Mulat puścił mi oczko i już po chwili siedziałam na tyle jego harleya. Zayn zajął miejsce kierowcy, uruchamiając silnik.
Mknęliśmy ulicami Londynu, dając się porwać chwili. Objęłam Malika ramionami i nie mogłam nasycić się pięknem tego miasta. Nocą wyglądało jak zaczarowane. Przejechaliśmy Tower Bridge, a ja obserwowałam migoczące światła samochodów, odbijające się w Tamizie. Zayn zatrzymał motocykl pod London Eye, które również wspaniale się prezentowało. Zdjął kask i oznajmił radośnie:
- Zapraszam na górę, panno Kwiatkowska.
- Chyba pan sobie żartuje, panie Malik - odparłam nieco przerażona.
- Daj spokój, to całkowicie bezpieczne.
W końcu się przełamałam i wsiedliśmy do jednej z kapsuł. Gdy dotarliśmy na szczyt, stanęłam jak wryta. Widok miasta z tej wysokości kompletnie mnie oszołomił. W każdym kierunku rozciągały się setki budynków, w których paliło się mnóstwo świateł. Czułam się, jakbym w nich tonęła. Zayn stanął za mną i objął mnie w talii. Oparłam głowę na jego ramieniu.
- I co o tym sądzisz? - szepnął, muskając ustami moje ucho.
Zadrżałam, a mój oddech przyspieszył.
- Te widok jest niesamowity - odparłam.
Chłopak potarł nosem o moją szyję. Odwróciłam się, przytykając usta do jego warg. Pocałunek był delikatny i niespieszny. Zayn przytulił mnie do siebie jedną ręką, a drugą wplótł mi w moje włosy. Ja wodziłam palcami po jego klatce piersiowej. W końcu dojechaliśmy na dół i niechętnie się od siebie oderwaliśmy.
- Zapraszam cię na kolację do mojej ulubionej knajpki - odezwał się chłopak.
- Oby podawali tam smaczne jedzenie, bo umieram z głodu - pogroziłam mu palcem. Cmoknął mnie w nos i ruszyliśmy w dalszą część wycieczki.
"Ulubiona knajpka Zayna" okazała się przytulną smażalnią ryb, utrzymaną w morskim klimacie. Podszedł do nas dość gruby kelner i wręczył menu.
- Ahoj, Zayn i piękna towarzyszko Zayna! - zawołał z silnym szkockim akcentem.
- Cześć, Braden - odparł Malik z uśmiechem. - Poznaj moją dziewczynę, Sophie. Sophie, to jest Braden.
- Bardzo mi miło. - Braden ukłonił się lekko przede mną.
- Mnie również - odpowiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Co wam podać?
- Dla mnie to co zwykle - rzekł pogodnie Zayn.
- Ma się rozumieć, a co dla ciebie panienko?
- Hm... - Otworzyłam menu, starając się coś wybrać.
- Mogę ci zaproponować smażonego Bradenka.- Puścił mi oko.
Zayn parsknął śmiechem, gdyż uznałam tę propozycję za jakiś dziwny żart. Spojrzał na mnie, wciąż nie mogąc powstrzymać wesołości.
- On ma na myśli łososia. Jego imię wywodzi się z języka celtyckiego i oznacza właśnie nazwę tej ryby.
- Serio? - zapytałam i w jednej chwili zaczęłam się śmiać, a Zayn i "Pan Łosoś" szybko do mnie dołączyli.
- No dobrze myślę, że mogę się skusić na smażonego Bradena z frytkami - oznajmiłam, posyłając Zaynowi mordercze spojrzenie, które miało za zadanie powiedzieć "mogłeś uprzedzić".
Chłopak tylko wzruszył ramionami, kiedy kelner poszedł przekazać kucharzowi nasze zamówienie.
- Wiesz, że Braden był marynarzem?
- Chyba nie da się nie zauważyć. Bardzo miły człowiek. Długo się znacie?
- Prawie rok. Znalazłem tę knajpkę przypadkiem, kiedy krążyłem po mieście. Braden zaproponował mi porządny posiłek, a potem opowiadał najrozmaitsze historie ze swojego życia. Od tamtej pory wpadam tu przynajmniej raz w tygodniu.
Nie potrafiłam powstrzymać pytania, które cisnęło mi się na usta.
- Jak często zabierałeś tu Dylan? - starałam się brzmieć możliwie neutralnie.
Zayn przez dłuższą chwilę milczał, patrząc mi w oczy.
- Ani razu. W ten dzień, kiedy poznałem to miejsce, pokłóciliśmy się. Obiecałem sobie, że to będzie taka odskocznia od niej. Posłuchaj, to jak zachowała się na stołówce, świadczy tylko o tym, jaka jest płytka. Interesuje ją tylko zemsta i...
- Nie chcę o niej rozmawiać - przerwałam mu.
- Przepraszam. Rozumiem cię, ale chcę tylko powiedzieć, że znokautowałaś ją dzisiaj.
- Naprawdę? - zdziwiłam się.
- Nie widziałaś tego? Pierwszy raz w życiu, zabrakło jej słów.
Pozwoliłam sobie na mały, triumfalny uśmiech. Tę bitwę wygrałam, jednak wojna wciąż trwa...
- A wiesz co oznacza moje imię w języku arabskim? - Chłopak przerwał moje rozmyślania.
- Pewnie zarozumiały. - Pokazałam mu język, a on wyszczerzył zęby.
- Piękny - wyjaśnił.
- A nie mówiłam? - teatralnie przewróciłam oczami.
Braden przyniósł nasze zamówienia i odszedł za bar. Spróbowałam łososia, który okazał się pyszny. Szybko opróżniłam swój talerz, a potem oznajmiłam:
- Jedzenie było wspaniałe. Bardzo się cieszę, że pokazałeś mi to miejsce Zayn.
Twarz chłopaka się rozpromieniła.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Czy mogę panią jeszcze gdzieś zabrać? - zapytał z niepewną miną.
Spojrzałam na zegarek w telefonie: dochodziła dwudziesta pierwsza.
- Myślę, że mamy jeszcze trochę czasu.
Wszystkie atrakcje, które przygotował dla mnie były niesamowite, ale ostatnia najbardziej poruszyła moje serce. To był romantyczny spacer brzegiem Tamizy. Księżyc oświetlał nam drogę, a nasze kroki zostały zagłuszone przez miarowe fale rzeki.
- W wakacje miałyśmy z mamą pojechać nad morze. Chciałyśmy spacerować piaszczystym brzegiem i niczym się nie przejmować - westchnęłam.
- Bardzo ci współczuję, Sophie... Pamiętaj, że jestem przy to tobie, cokolwiek by się działo. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem. I dziękuję ci za to - odparłam szeptem.
Czułam, że ogromny cierń, który nosiłam w sercu od śmierci mamy, powili się ze mnie wysuwa. Wzniosłam oczy ku niebu i pomyślałam "Mam nadzieję, że patrzysz teraz na mnie i widzisz, jaka w końcu jestem szczęśliwa. Proszę cię, czuwaj nade mną i nad wszystkimi, których kocham, bo nie zniosłabym straty kolejnej bliskiej mi osoby. Pamiętaj o swojej małej Zosi, bo ona zawsze będzie o tobie pamiętać."






Kochani nie wiemy jak wam wynagrodzić tę długą nieobecność, więc oto najdłuższy rozdział w historii tego bloga. Dziękujemy tym, którzy z nami pozostali i na niego czekali. To dla nas wiele znaczy :) Teraz rozdziały będą pojawiały się szybciej, dajemy wam słowo. No to co? Zapraszamy do lekturki!
Pozdrawiamy, Aga & Monia

28 komentarzy:

  1. Warto było czekać! Wspaniały rozdział czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie <3 Jej ta randka aww...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeje !! W koncu !! bardzo sie ciesze !!! Dylan !! Haha !! Już mi jej nie jest szkoda ;d Sophie- cudowne rozegraie !!! Do następnego !!

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu cudowne i ten koniec popłakałam się , to było takie świetne <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwa miesiące! Tyle czasu was nie było! Tyle czasu musiałam przeczekać, żeby się dowiedzieć, co będzie dalej z Sophie! Jesteście okropne, wiecie? :P

    No ale po części mi wynagrodziłyście ten cały czas. Sophie i Zayn ciągle się poznają, a mimo to czuję, że oni są dla siebie stworzeni. Dogadują się tak dobrze, że właściwie rozumieją się bez słów. I bije od nich szczęście. :)
    Może Zośka w końcu przekona się do Sary? Wiem, że od czasu jej przeprowadzki wiele się między nimi zmieniło i jest coraz lepiej, ale moim zdaniem Sara zasłużyła na zaufanie.:)
    Koniec rozdziału rzeczywiście jest piękny. Ta prośba.. No jak tu nie kochać Zośki? ;)

    Pozdrawiam i trzymam was za słowo! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie powiem, trochę długo musiałam czekać.. Ale naprawdę się opłacało <3 rozdział jak zwykle cudowny! Co tu się będę rozpisywać? Uwielbiam waszego bloga i jestem bardzo ciekawa, czy Dylan i Soph się pogodzą... Pogodzą się?
    Paula :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie! <3 Świetny jak zwykle! :))
    Strasznie się ciesze, że Zayn i Sophie są ze sobą, ale wydaje mi się, że to cisza przed burzą :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie się doczekałam. Świetny. Cieszę się, że Zayn i Sophie są razem. Weny i pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zwykle wspaniały ! ♥
    Sophie najlepsza. Świetnie poradziła sobie z Dylan ! ♥
    Oni są tacy słodcy ♥♥♥
    Czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny rozdział !!! fajnie, że wróciłyście !!! czekam na kolejny !!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo rozdział :D Czekam na next'a z niecierpliwością :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super opowiadanie !!

    OdpowiedzUsuń
  14. Sophie i Zayn są dla siebie stworzeni i żadna Dylan temu nie zaszkodzi. Nic im nie sprosta. Oni są jeyni w swoim rodzaju- dopasowywują się w jedną całość idealnie ! <33 Extra rozdział ! <33 Do następnego !

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski rozdział ! ;) Dylan ---- Soph jest Zayna ! Ty już nigdy jego nie bedziesz ! ;P
    Czekam na next ! ;)P

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. A teraz rozwijając mój komentarz muszę stwierdzić, że jest ona chyba jedyną bohaterką, która działa mi na nerwy. Okej, dobrze na początku kibicowałam jej, aby jakoś zdobyła Zayna, ale nie w ten... sposób. No błagam, ona perfidnie ukradła Dylan chłopaka! Może moje wzburzenie ma związek z tym, że bardzo lubię Dylan jako postać, ale naprawdę! I jeszcze Zocha ma czelność się nad sobą użalać? Dobra, rozumiem, jest nieszczęśliwa, tęskni za mamą - jej śmierć była dla niej wielkim ciosem, ale kuźwa mać, ma jeszcze w okół siebie osoby, które się o nią troszczą choćby jej tatę i Sarę!
      Jak Zocha mogła być zła na Dylan za to, że ją zwyzywała? Przecież ona ukradła jej chłopaka! Kto by jej nie zwyzywał?! Boże, nie cierpię czegoś takiego, czy w realu czy w necie.
      Kurde, teraz ludzie mnie wezmą na jakąś rąbniętą laskę bo zjechałam fikcyjną postać z góry do dołu ;d
      Lubię Braden`a, jest słodki. Więcej tego marynarza poproszę!
      Zen jako chłopak jest idealny, ale również postawiam na nim kreskę z racji tego jak potraktował Dylan; rozumiem, zakochali się w sobie. To główny sens opowiadania, ale najpierw się zrywa a potem całuje, helloł! Nawet moja Babcia to wie ;p
      Cóż, ja czekam na kolejny i nie ukrywam, że liczę na jakąś bójkę (wiecie pomiędzy kim, prawda?). Czekam z niecierpliwością i naprawdę przepraszam za zjechanie Zochy, ale takie jest moje zdanie i nie mam zamiaru udawać, że to jest w porządku nawet jeśli to jest fanfic :)
      Zbulwersowana ja, mówię dobranoc ;p
      P.S
      Zajrzę do spamu i zostawię link do nowej historii, zgoda?

      Usuń
  17. Omg omg omg!! Loffffffffff it!! Dawaj dalej, no nie mogę się doczekać nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny!!!!! Bardzo mi się podoba! Czekam na nexta Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Znakomity ! <3 Cieszę się, że już wróciłyście ! Dylan to jakiś potwór ! A sophie jest cudowna !!

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział świetny i taaaaaki romantyczni
    świetny czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na nexta i życze weny!
    Zapraszam do siebie!
    http://i-miss-everything-we-did.blogspot.com/
    http://thinking-empty.blogspot.com/
    http://i-hope-your-heart-is-strong-enough.blogspot.com/
    http://zwiastuny-doublenik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział wspaniały !! <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeśli macie problemy z ustawieniami na swoim blogu, zapraszam na http://blogowy-poradnik.blogspot.com/ :)

    I powiem szczerze, że udany rozdział. Będę wpadała częściej, bo jestem tutaj dopiero pierwszy raz! xx

    PS: To mój blog z opowiadaniem ff o Niall'u http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/ Jeśli chcecie to wpadnijcie i zostawcie po sobie ślad. Będzie mi strasznie miło ;3

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapraszam również w wolnej chwili do mnie. Mam nadzieję, że równiez wpadniesz i skomentujesz ♥ zapraszam serdecznie ♥ http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetne <3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/ ---> Zapraszam do mnie! ;*

    OdpowiedzUsuń