Muzyka
Kiedy dotarłam do domu, wciąż byłam zdenerwowana rozmową z Zaynem. Co on sobie wyobraża? Nikt nie będzie mi mówił z kim mogę się spotykać a z kim nie.
- Cześć, Sophie! Jak tam w szkole? – zapytała
Sara, gdy weszłam do kuchni.
- W porządku. Wygrałam konkurs plastyczny
– odpowiedziałam, siadając na krześle.
- Naprawdę? Gratulację! Twój ojciec
opowiadał mi, że pięknie malujesz.
- Taa.
- Więc... Jakie masz plany na dzisiaj? –
Sara próbowała podtrzymać rozmowę.
- Właściwie to wychodzę z kolegą.
- Idziesz na randkę?
- Można tak powiedzieć.
- Czy to ten chłopak, o którym mi ostatnio
opowiadałaś? – dopytywała się Sara.
W tym momencie do kuchni wszedł ojciec, szeroko się uśmiechając:
W tym momencie do kuchni wszedł ojciec, szeroko się uśmiechając:
- Mmm… Co tak ładnie pachnie?
Nigdy nie sądziłam, że będę się cieszyć, z
tego, że wrócił do domu, ale w tym momencie nie miałam ochoty odpowiadać na te
wszystkie pytania, które zadawała mi Sara. Wystarczy jej wiadomość, że
wychodzę.
- Kurczak z ryżem. Możecie już siadać do
stołu.
Po skończonym posiłku usłyszałam głośne
pukanie i od razu udałam się w stronę drzwi.
-Hej, Soph!- zawołały jednocześnie Dylan i
Jane, gdy tylko otworzyłam drzwi.
- Cześć, wchodźcie.
- Robi się coraz chłodniej, mam nadzieję,
że Tony nie zabierze cię na spacer. – Roześmiała się Dylan, zdejmując buty.
- Nie sądzę. Napijecie się czegoś? –
zapytałam.
- Tak, chętnie.
Przeszłyśmy z dziewczynami do kuchni, a ja
nastawiłam czajnik. Zauważyłam Sarę, nieśmiało zerkającą w naszą stronę. Skinęłam
głową, patrząc jej w oczy. Kobieta natychmiast się uśmiechnęła i podeszła do
nas.
- Saro, to są moje najlepsze przyjaciółki,
Jane i Dylan – oznajmiłam, wskazując na blondynkę i rudowłosą. – Dziewczyny,
poznajcie moją… macochę.
Źrenice Dylan lekko się rozszerzyły, ale
szybko zamaskowała to szerokim uśmiechem.
- Bardzo mi miło – powiedziała, wyciągając
do niej rękę.
- Mnie również. – Uścisnęła jej dłoń.
Po krótkiej wymianie uprzejmości zapanowała
między nami niezręczna cisza. W końcu przerwało ją głośne piszczenie czajnika.
Zalałam wrzątkiem torebki z cytrynową herbatą i odchrząknęłam:
- No to my idziemy na górę.
***
- Sophie, przyniosłam zdjęcie, które zrobiłyśmy przed
ślubem. Mogę je gdzieś postawić? – zapytała
Jane, gdy tylko przekroczyłyśmy próg sypialni.
- Jasne. Może na
szafce nocnej? – Uśmiechnęłam się.
- Dobra nie traćmy czasu. Musimy cię przygotować – zaczęła
Dylan, podchodząc do szafy.
- Gdzie Smith cię zabiera? – Zainteresowała się Jane.
- Jeszcze nie wiem.
- Pamiętam moją pierwszą randkę z Zaynem – powiedziała
Dylan, szperając w szafie. – Byłam bardzo zdenerwowana, a do tego musiałam
czekać na niego dwadzieścia minut, bo jak zwykle się spóźnił, ale było warto.
Cóż, rezerwacja w restauracji przepadła, ale zabrał mnie na spacer po Londynie,
a potem do klubu i tańczyliśmy do białego rana. Nie zamieniłabym tej nocy na
nic innego. Dobra, wydaje mi się, że to będzie odpowiednie. – dziewczyna podała
mi czarne rurki, dżinsową koszulę z ćwikami oraz botki na obcasie. – Ale
najpierw makijaż. Usiadłam przed lustrem, a Dylan wyciągnęła wielką
kosmetyczkę.
- Teraz ty opowiedz o swojej najlepszej randce, Jane –
poprosiłam.
- Dobrze, ale nie ruszaj się już, bo dzieło Dylan będzie
zrujnowane – uśmiechnęła się dziewczyna.
Po dwudziestu minutach śmiania się i opowiadania o swoich
doświadczeniach, miałam nałożony podkład oraz mocno podkreślone oczy. - Włosy
zostawimy rozpuszczone – Zadecydowała Dylan.
- A teraz idź się przebierz – powiedziała Jane.
Gdy wyszłam z łazienki obie zawołały:
- Pięknie wyglądasz.
- Tony’emu z pewnością się spodobasz. – dodała blondynka.
- Dziękuję wam. – Podeszłam i przytuliłam je.
- My będziemy się już zbierać – uśmiechnęła się Dylan.
– Jutro nam wszystko
opowiesz. – Jane puściła mi oczko.
Gdy tylko wyszły, usłyszałam pukanie do drzwi. Ostatni raz
sprawdziłam w lustrze jak wyglądam i udałam się na dół.
- Hej, Tony – powiedziałam, wychodząc z domu.
Nie chciałam, żeby wchodził do środka, bo ojciec i Sara
natychmiast zasypali by go masą pytań. Spojrzałam na niego niepewnie, czując w
żołądku pierwsze oznaki strachu. Co jeśli ta randka okaże się kompletnym
niewypałem? Chłopak miał na sobie spodnie w kolorze khaki, ciemną kurtkę i
ciemnoniebieskie adidasy. Blond włosy opadały mu falami na czoło, a uroczy
uśmiech dopełniał całości.
- Cześć, Sophie. – Podszedł do mnie i wręczył trzymaną w
ręku gerberę. – To dla ciebie.
- Dziękuję, jest piękna – oznajmiłam, wąchając kwiatka.
- Tak jak ty – powiedział cicho.
Jego słowa sprawiły, że się zarumieniłam, więc szybko
zmieniłam temat:
- To jak jedziemy?
- Jasne, wsiadaj – odchrząknął i otworzył mi drzwi do
samochodu.
- Powiesz mi dokąd mnie zabierasz czy to jakaś tajemnica? –
Poruszyłam znacząco brwiami.
Tony parsknął śmiechem, a potem odpowiedział:
- Nie, to żadna tajemnica. Grają dzisiaj w kinie świetną
komedię, więc pomyślałem sobie, że moglibyśmy ją zobaczyć, a później zjeść coś
na mieście. Co ty na to?
- Brzmi świetnie. Co to za komedia?
- „To już jest koniec”.
- Serio? Myślałam, że to nasz początek…
Zaczęliśmy się głośno śmiać i żadne nie mogło się opanować,
aż w doskonałych nastrojach dotarliśmy do kina.
- Dwa bilety, proszę – powiedział uprzejmie Tony do podstarzałej
kasjerki z włosami splecionymi w ciasnego koka.
- Bawcie się dobrze, dzieciaki. – Uśmiechnęła się do nas,
wydając chłopakowi resztę.
Oczywiście chciałam zapłacić za swoją wejściówkę, ale Tony kategorycznie się temu sprzeciwił. Kupił jeszcze wielkie pudełko popcornu, więc uparłam się, że ja zajmę się napojami. Weszliśmy do przyciemnionej sali i zajęliśmy miejsca w przedostatnim rzędzie. Po kilku minutach wielki ekran się rozjaśnił i rozpoczęła się wybrana przez chłopaka komedia.
Oczywiście chciałam zapłacić za swoją wejściówkę, ale Tony kategorycznie się temu sprzeciwił. Kupił jeszcze wielkie pudełko popcornu, więc uparłam się, że ja zajmę się napojami. Weszliśmy do przyciemnionej sali i zajęliśmy miejsca w przedostatnim rzędzie. Po kilku minutach wielki ekran się rozjaśnił i rozpoczęła się wybrana przez chłopaka komedia.
Chwilę później poczułam na swojej dłoni ciepły dotyk. Od
razu pomyślałam o Zaynie. O jego rękach obejmujących moje. Ciekawe jakie są w
dotyku. Czy moja dłoń idealnie wpasowała by się w jego, gdybym je złączyła?
Moje rozmyślania zostały przerwane, kiedy poczułam na oparciu fotela rękę
blondyna. Wolałabym, żeby obok mnie siedział ktoś inny… Czułam się niezręcznie.
Jestem na randce z Tonym, a przez większość czasu myślę o Zaynie. Do końca
filmu siedziałam sztywno, marząc, żeby wyjść z ciemnej sali kinowej i próbowałam
nie dopuścić do siebie żadnej myśli o nieosiągalnym chłopaku.
- Podobał ci się film Sophie? – zapytał Tony, gdy wsiedliśmy
do samochodu. Serio? Po kilku minutach przestałam go oglądać, bo nie mogłam się
na niczym skupić.
- Był świetny. Dawno się tak nie śmiałam.
- Zgadzam się. Czyli lubisz filmy komediowe? – Zainteresował
się.
- Pewnie.
- Podobno piętnaście minut śmiechu wydłuża życie o jeden
dzień. Sophie, chciałem cię lepiej poznać, więc może opowiesz mi coś o sobie?
Jakiej muzyki lubisz słuchać?
Przez następne dwadzieścia minut opowiadaliśmy o swoich
zainteresowaniach, aż w końcu dotarliśmy do chińskiej knajpy.
- Mam nadzieję, że lubisz sushi. – Uśmiechnął się Tony, gdy
weszliśmy do środka.
Spędziliśmy tam sporo czasu. Jedliśmy chińszczyznę,
śmialiśmy się i opowiadaliśmy o swoich życiowych doświadczeniach. Wspomniałam
mu wymijająco o mamie, po czym szybko zmieniłam temat. Potem wsiedliśmy do
samochodu i udaliśmy się w stronę mojego domu.
- Dziękuję Tony. To był bardzo miły wieczór – powiedziałam,
gdy tylko znaleźliśmy się pod drzwiami.
- Tak. Może moglibyśmy to powtórzyć? W piątek jest mecz.
Możemy później gdzieś pójść. Co ty na to?
Muszę przyznać, że nie bardzo chciałam iść z nim na kolejną
randkę. Dobrze spędzało mi się czas się w jego towarzystwie, ale nie czułam
tego elektryzującego żaru, który towarzyszył mi przy każdym spotkaniu z Zaynem.
- Posłuchaj, Tony… Jesteś wspaniałym chłopakiem, ale ja…
- Nie chcesz się ze mną umawiać. – Uśmiechnął się słabo.
- Nie chodzi o to, po prostu…
Zaczynało mnie już irytować, że nie mogę dobrać odpowiednich
słów do tej sytuacji.
- Jest ktoś inny, prawda? – Dokończył ze smutkiem wypisanym
na twarzy.
Poczułam rumieńce, oblewające moje policzki i spuściłam
głowę. Nie zamierzałam mówić mu o Zaynie, ale skoro sam się domyślił…
- W takim razie jest cholernym szczęściarzem – powiedział,
po czym wsiadł do samochodu.
Chwilę później odjechał z piskiem opon. Odczekałam, aż
zniknie z pola widzenia i mruknęłam do siebie:
- Wątpię w to.
Weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi. W głowie wciąż
kłębiło mi się mnóstwo myśli. Wiedziałam, że dobrze postąpiłam z Tonym. Nie
mogłabym go zwodzić i udawać, że między nami mogłoby być coś więcej. Mimo to
czułam się paskudnie za to, jak go potraktowałam. Trzeba było w ogóle się z nim
nie umawiać…
- Już jesteś? – Sara wyłoniła się z salonu, wyrywając mnie z
zadumy.
- Tak, Tony przed chwilą odjechał.
- Nie chcę być wścibska, Sophie, ale czy Tony to ten sam
chłopak, o którym rozmawiałyśmy?
- Nie, to nie on. Po prostu zapomnij o tym, co wtedy mówiłam
– odpowiedziałam głośniej, niż zamierzałam.
Ominęłam macochę i wbiegłam po schodach do swojego pokoju.
Co mnie podkusiło, żeby się jej zwierzać? To przecież nie jest moja mama!
Zwinęłam się w kłębek na łóżku, a po chwili zaczęłam cicho szlochać. Miałam
dosyć tego dnia. Dlaczego to wszystko musiało być takie trudne? Sara stara się
jak może, by być dla mnie kimś w rodzaju przyjaciółki, ale ja chcę, żeby po
prostu dała mi święty spokój. Tylko tyle!
***
- No co? Przecież też chcesz się dowiedzieć, jak było! –
Zdenerwowała się Jane, gdy Dylan po raz drugi ją upomniała, że jest zbyt
ciekawska.
- Tak, ale nie wypytuję o to Sophie co pięć minut – zawołała
ze śmiechem.
- Dobra, jak nie chcesz to nie mów – Blondynka założyła ręce
na piersi, siadając przy naszym stoliku na stołówce.
- Czego masz jej nie mówić, Sophie? – zapytał Louis, czym od
razu wzbudził zainteresowanie pozostałych.
- Jak się udała randka ze Smithem, oczywiście –
odpowiedziała za mnie Dylan, a potem zabrała się za konsumowanie kanapki z
indykiem.
- Przecież prawie wszystko już wam opowiedziałam! –
Przewróciłam oczami.
- Za to nam prawie nic. – Oburzył się żartobliwie Niall.
Wszyscy się roześmiali, z wyjątkiem Zayna. Patrzył na mnie
przenikliwie, jakby chciał zajrzeć w głąb mojej duszy. Przełknęłam nerwowo
ślinę, streszczając chłopakom moje wyjście z Tonym.
- No i myślę, że nic z tego nie będzie. Widzę w nim tylko
kolegę, może nawet przyjaciela.
Zauważyłam, że na usta Malika wkradł się w delikatny
uśmiech, więc szybko dodałam:
- Co nie zmienia faktu, że jest bardzo miłym i przystojnym
chłopakiem.
Spojrzałam na Zayna, wyczekując jego reakcji. Chłopak wstał
szybko od stołu, zacisnął pięści, a potem oznajmił:
- Idę zapalić.
Pozwoliłam sobie na tryumfalny uśmiech, a potem spokojnie
zjadłam lunch.
***
Od mojej pamiętnej randki z Tonym minął już prawie miesiąc.
W tym czasie nie działo się zbyt wiele, jeśli nie liczyć natłoku nauki oraz
pogarszającej się z każdym dniem pogody. Kiedy pewnego grudniowego poranka
wychodziłam z autobusu szkolnego, zaczął padać śnieg. Opatuliłam się szczelniej
moim zimowym płaszczem. Wiatr plątał moje długie włosy, na których osadzały się
białe płatki.
- Strasznie zimno, co Sophie? – zawołał Liam, dołączając do
mnie.
- Tak, ale nie ma się co dziwić. – Uśmiechnęłam się do
niego, a potem weszliśmy do szkoły.
Zdjęłam w szatni płaszcz i szalik. Jane już tam na nas czekała.
- Pada śnieg! Może pójdziemy potem na jakąś bitwę? W końcu
dzisiaj zaczyna się przerwa świąteczna, nie? – pisnęła radośnie.
- Zastanowimy się nad tym – odparłam.
Ruszyliśmy schodami na pierwszą lekcję, którą była
matematyka. Pożegnaliśmy się z Jane, a sekundę później przybiegł do nas Harry.
- Jeszcze nie było dzwonka, prawda?
- Nie, ale za chwilę powinien zadzwonić.
Kilka godzin później wszyscy siedzieliśmy na stołówce,
rozmawiając wesoło o świątecznej przerwie, trwającej aż dwa tygodnie.
- Wyjeżdżamy z rodziną w góry. Będzie super, jeszcze nigdy
nie jeździłam na nartach! – zaczęła podekscytowana Dylan, bawiąc się widelcem.
- Razem z rodzicami odwiedzimy dziadków w Irlandii –
poinformował Niall.
- No a reszta zostaje w mieście, tak? – zapytał Harry,
spoglądając na wszystkich po kolei.
- Tak, Styles. Co ci chodzi po głowie? – Zayn spojrzał na
niego badawczo.
Ostatnio zbyt dużo z nim nie rozmawiałam, raczej starałam
się go unikać. Nie potrzebowałam dodatkowych problemów.
- Moglibyśmy się spotkać gdzieś na mieście, no wiecie złożyć
sobie życzenia…
- Jasne, świetny pomysł! – Ucieszyłam się.
Podziękowałam w duchu Harry’emu za ten pomysł. Dzięki temu
chociaż na chwilę będę mogła się wyrwać z domu.
Po ostatniej lekcji lawina uczniów wysypała się ze szkoły w
znakomitych nastrojach. Niestety po śniegu nie było nawet śladu, więc nici z
naszej bitwy na śnieżki. Weszłam do autobusu, wkładając słuchawki do uszu.
Zamknęłam oczy, by zatopić się w swoich myślach.
- Już wróciłam – krzyknęłam, gdy wieszałam na miejsce buty i
płaszcz.
- Hej, Sophie! – przywitała się Sara. – Dobrze, że jesteś.
Mogłabyś mi pomóc z choinką i potrawami?
- Tak, jasne.
Kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam drzewko iglaste, a
dookoła niego porozstawiane różnokolorowe pudła. Co roku ubierałam choinkę z
rodzicami. Gdy byłam mała tata brał mnie na ręce, a ja zawieszałam na czubku
złotą gwiazdę. Mama przyglądała nam się z uśmiechem, a po chwili biegła po
aparat, żeby uwiecznić tę chwilę. Kiedy drzewko było ubrane, szłam z nią do
kuchni, żeby pomagać z potrawami.
- Halo, Sophie! – Sara machała przede mną rękami.
- Tak? Mówiłaś coś?
- Pytałam się czy wolisz zawiesić lampki, czy rozpakować
bombki.
- Wybieram lampki. – Uśmiechnęłam się i zabrałam do pracy.
Sara podeszła do radia i je włączyła, a w całym salonie
rozbrzmiało Let it snow.
- Uwielbiam świąteczną atmosferę. Wszystko jest takie
prawdziwe. Kiedy byłam mała, przyjeżdżała do nas rodzina z daleka. Zazwyczaj
tylko na te kilka dni, ponieważ mój dziadek był chory i niezbyt dobrze znosił
długą jazdę. A po kolacji zawsze opowiadał nam bajki i różne legendy. To były
magiczne chwile.
Resztę czasu spędziłyśmy w milczeniu, ubierając drzewko. Gdy
skończyłyśmy kolorowe światełka odbijały się od bombek, tworząc piękną
kompozycję.
- Wow! – krzyknęła Sara.– Trzeba uwiecznić to cudo. Pójdę po
aparat.
- Ok, to ja idę do kuchni. – zaproponowałam.
Po kilku minutach kobieta dołączyła do mnie i zaczęłyśmy
piec korzenne ciastka, a zapach cynamonu rozprzestrzenił się po całym domu.
Wiemy, że obiecywałyśmy rozdział na wczoraj, ale się nie udało. Musicie zrozumieć, że mamy też życie prywatne i czasem po prostu jesteśmy zajęte. Bardzo się cieszymy, że historia Zosi staje się coraz bardziej popularna haha :) Dziękujmy za wasze piękne, motywujące komentarze. Do zobaczenia w następnym rozdziale! :)
Pozdrawiamy, Aga & Monia ♥
Wiemy, że obiecywałyśmy rozdział na wczoraj, ale się nie udało. Musicie zrozumieć, że mamy też życie prywatne i czasem po prostu jesteśmy zajęte. Bardzo się cieszymy, że historia Zosi staje się coraz bardziej popularna haha :) Dziękujmy za wasze piękne, motywujące komentarze. Do zobaczenia w następnym rozdziale! :)
Pozdrawiamy, Aga & Monia ♥
Kiedy dostałam powiadomienie, że napisałyście komentarz z informacją o nowym rozdziale, myślałam, że oszaleje ze szczęścia, bo 10 minut wcześniej weszłam na Waszego bloga i sprawdzałam, czy nic nie dodałyście XD To tyle z historii mojego życia XD
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: jak zwykle cudnie, aczkolwiek myślałam, że Tony będzie bardziej zaborczy w stosunku do Sophie. Ahh...Zayn, Zayn, Zayn...
No i co ja mam dodać? Noooooo chce już nowy rozdział :)
Pozdrawiam, Weronika x
Super rodzdzial, tzlko szkoda ze tak malo Zayna w nim :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny, zycze weny i pozdrawiam ;*
Zgadziam się z anonimkiem ↑ :) Ta zazdrość Zayna omg *_____* Czekam na nexta ;) <3
OdpowiedzUsuńAj Zayn ty zazdrośniku, że też Dylan nic nie widzi (albo nie chce widzieć xD)
OdpowiedzUsuńCoś mi sie wydaje, że coś się stanie jak się spotkają (Harry jesteś geniuszem ^^), obym miała rację! *^*
Pozdrawiam i zyczę weny♥
Mega się cieszę że dodałyście <3 rozdział ale też uważam że było za mało Zayna jak na rozdział dodawany niezbyt często :/
OdpowiedzUsuńDylan wyjedzie a Zayn i Sophie zostają mam nadzieję że coś się wydarzy.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Trochę za mało w nim Zayna, chcę więcej ich relacji :D
OdpowiedzUsuńSUPER czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńAwwww.... <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next. <3
~D.
Super :*
OdpowiedzUsuńach :D jest cudowny !! już nie mogę się doczekać dalszych :D
OdpowiedzUsuńszkoda tylko że Zośka nie może być z Zaynem bez krzywdzenia Dylan
Swietny! Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńSuper, z resztą jak zwykle. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! :
http://dark-memories-harry-styles.blogspot.com/
Willy to szesnastoletnia, bardzo pokrzywdzona przez los dziewczyna. Jej matka jest prostytutką, którą nic nie zatrzymało, aby zabrać 'małą' na bezludzie. Kiedy docierają na miejsce matka zostaje porwana i zgwałcona. Dziewczyna zostaje sama. Nie wie gdzie jest i co ma robić. Na jej drodze staje arogancki, zarozumiały chłopak. Rasowy podrywacz i łamacz serc. - Harry Styles wraz ze swoją paczką do której należy jego dziewczyna Emma Robinson i Zayn Malik wraz ze swoją ukochaną Jane Albą. Przyjaciele kochają WYŚCIGI SAMOCHODOWE, ALKOHOL, ZIOŁO i SEX. Will jest rozdarta na małe kawałeczki, ponieważ Zayn zaczyna coś do niej czuć. Czy 'mała' poradzi Sobie z uczuciem do Harry'ego, który je odwzajemnia, lecz nie umie, a może raczej nie chce tego ujawnić? Czy dowie się o jego przeszłości ?
Dowiesz się czytając DARK MEMORIES.
O
OdpowiedzUsuńMÓJ
BOŻE!
Genialne *.* Randka ze Smithem była, moim zdaniem, nawet fajna, ale pod jej koniec strasznie mi się chłopaka szkoda zrobiło.. Doskonale wiem jak się czuł ;D Strasznie szybko się wszystko działo, natłok wydarzeń. Taki sposób pisania bardzo mi odpowiada :) Bo ile można pisać, załóżmy, o tym, jak się człowiek kąpie, albo ubiera? xD Podoba mi się także ta tajemniczość Malika. Nikt tak naprawdę nie wie, co on ma na myśli ubierając twarz w swój charakterystyczny uśmiech ;3 Kocham Was i Wasz blog <3
Pozdrawiam, Paula :)
eeee .... no poprostu BOSKIE , brakowało mi tam trochę Zayna , ale i tak świetne czekam na nexcikkk
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Kocham tego bloga ♥
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobry rozdział, chociaż mało Zayna. Muszę Was pochwalić za rozbudowywanie pozytywnych relacji Kwiatka z Sarą. Małymi kroczkami, ale jak efektownie. Wścibską Jane jest fajną Jane.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że oczekiwałam czegoś innego z Tony`m. Ale może to i dobrze, że akcja potoczyła się tak a nie inaczej. Na randce rozmyśla się o tym z kim się jest a nie o Maliku, Kwiatku ;d
Ile bym dała, żeby wiedzieć co siedzi w głowie Zayna!
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, moje drogie :)
Pozdrawiam cieplutko!
Super opowiadanie !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń