Muzyka
Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okno. Odrzuciłam kołdrę na bok i wstałam, głośno ziewając. Na palcach przemknęłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Weszłam do kabiny prysznicowej, a po chwili odkręciłam korki z letnią wodą. Gdy myłam włosy, wróciły do mnie wspomnienie wczorajszego wieczoru.
- Gdzieś ty się podziewała?! – krzyknął ojciec, ujrzawszy mnie w drzwiach.
- A co cię to obchodzi?! – odparowałam.
- Jesteś moją córką i martwię się o ciebie - wysilił się by zachować spokój.
- Wyszłam ze znajomymi, zadowolony? – warknęłam.
- Nie wiedziałem, że masz już jakichś znajomych.
Parsknęłam pod nosem, mówiąc :
- No to już wiesz.
Po tych słowach ruszyłam na górę, nie czekając na reakcję ojca.
Skończyłam poranną toaletę, a później włożyłam na siebie niebieską koszulę w kratkę, jeansy, i ciemne buty za kostkę. Włosy upięłam w luźnego koka. Założyłam torbę na ramię i zeszłam do kuchni. Nigdzie nie zauważyłam Sary, jedynie małą, białą kartkę, pozostawioną na stole. Podniosłam ją, wzdychając :
Sophie!
Poszłam na wizytę do lekarza.
W lodówce na pewno znajdziesz coś
dobrego na śniadanie.
Sara xxx
Po przeszukaniu większości szafek, natknęłam się na pudełko z płatkami czekoladowymi. Wsypałam je do porcelanowej miseczki i zalałam mlekiem. Nabrałam trochę na łyżkę, po czym włożyłam do ust. Były naprawdę pyszne. Dokończyłam szybko posiłek, włożyłam naczynia do zmywarki i wyszłam z domu.
***
- Cześć, Sophie !
Dopiero po chwili zauważyłam machającą do mnie Jane.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Dotarłaś wczoraj bezpiecznie do domu? - zapytała, szturchając mnie w ramię.
- Tak, wciąż żyję i mam się dobrze.
Po tych słowach parsknęłyśmy śmiechem, ruszając w stronę szkoły.
Weszłam do sali biologicznej, w której ujrzałam znajomą sylwetkę.
- Cześć, Niall, to miejsce jest wolne? - wskazałam palcem na krzesło obok blondyna.
- Tak. Siadaj, Sophie.
Kiedy się rozpakowywałam zadzwonił dzwonek. Do klasy wszedł wysoki, nieznany mi jeszcze nauczyciel.
- Pan Miller - szepnął Niall - jest bardzo wymagający.
- Poradzę sobie - uśmiechnęłam się.
Podczas nasze krótkiej wymiany zdań nauczyciel sprawdzał obecność.
- Horan?
- Obecny - usłyszałam głos Nialla.
- Oryginalne nazwisko - powiedziałam.
- Kwiatkowska ?
Wtedy dotarło do mnie, jaką jestem idiotką.
- Obecna - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Coś mówiłaś ? - zapytał blondyn i zaczęliśmy się śmiać.
- Pan Miller - szepnął Niall - jest bardzo wymagający.
- Poradzę sobie - uśmiechnęłam się.
Podczas nasze krótkiej wymiany zdań nauczyciel sprawdzał obecność.
- Horan?
- Obecny - usłyszałam głos Nialla.
- Oryginalne nazwisko - powiedziałam.
- Kwiatkowska ?
Wtedy dotarło do mnie, jaką jestem idiotką.
- Obecna - odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Coś mówiłaś ? - zapytał blondyn i zaczęliśmy się śmiać.
***
Trzymając przed sobą plan szkoły, szukałam sali z numerem dwadzieścia. Do dzwonka zostały mi jeszcze trzy minuty, a nie chciałam się spóźnić.
Cholera! Dlaczego ta szkoła jest taka wielka?! - pomyślałam.
- Mogę ci jakoś pomóc? - usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego, przystojnego blondyna, który uśmiechał się nieśmiało.
- Jeżeli wiesz, gdzie jest sala plastyczna, to tak.
- Jasne, zaprowadzę cię. - powiedział - Nowa, prawda? - dodał po chwili.
- Po prostu Sophie.
- Anthony, ale znajomi mówią mi Tony.
Dotarliśmy pod klasę równo z dzwonkiem.
- Dzięki, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
- Zawsze do usług. Do zobaczenia.
Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi, rozglądając się po klasie. Ławki były dwuosobowe. Niech to szlag! I co teraz? Wybrałam stolik w ostatnim rzędzie, szybko wyjmując potrzebne przybory, a po chwili do klasy wszedł nauczyciel. Uff... Czyli siedzę sama. Nagle drzwi się otworzyły i do klasy wbiegł zdyszany Zayn.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - wydusił po chwili.
- To chyba byłby cud, gdyby pan Malik przyszedł na lekcję punktualnie - lamentował nauczyciel. - Siadaj - zakończył pan Cruise.
Zayn przewrócił oczami i ruszył w moją stronę.
- Ta ławka jest zajęta, Sophie - uśmiechnął się słodko.
- Przepraszam, ale nie znalazłam nigdzie tabliczki z twoim nazwiskiem - odparłam, bo nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy.
Mulat parsknął śmiechem i usiadł na wolnym miejscu obok mnie. Chłopak chrząknął znacząco, a ja automatycznie odwróciłam głowę w jego stronę.
- Nie wziąłem ołówka. Masz może dwa? - zapytał lekko.
- Jasne, trzymaj.
Gdy go chwytał, musnął delikatnie moją dłoń. Po ciele przebiegł mnie ciepły dreszcz. Szybko się opanowałam i wbiłam wzrok w białą kartkę, czekając na polecenie nauczyciela.
- Mam dziś dla was ciekawe, może nawet inspirujące zadnie. Będziecie musieli narysować portret, osoby siedzącej obok. Pod koniec lekcji zbiorę prace, więc radzę wam się do tego przyłożyć - oznajmił pan Cruise.
Świetnie, pomyślałam. Spojrzałam na Zayn'a, który chyba nie chciał tracić czasu, bo już rozpoczął pracę.
- Musisz tak siedzieć ? Nie widzę dobrze twojej twarzy - poinformowałam go uszczypliwie.
- Przepraszam, ale nie zamierzam dostać pały, siedząc prosto i grzecznie ci pozować. - odpowiedział dosyć szorstko.
Jak on mógł? Myśli, że jest pępkiem świata?
- A ja chcę narysować twój portret dla żartów, tak? - zapytałam rozgniewana. Ku mojemu zaskoczeniu Mulat zaczął się śmiać.
- Powiedziałam coś zabawnego?
- Wyluzuj trochę, Sophie. Nie bierz życia aż tak poważnie - mówił, zerkając na mnie i kontynuując swój rysunek.
- Taka już jestem, więc jeśli coś ci się nie podoba... - zaczęłam.
- Chcesz zobaczyć co to prawdziwa zabawa? - przerwał mi.
Patrzyłam na niego wyczekująco.
- Możemy ci pokazać jak spędzamy wolny czas - uśmiechnął się i pokazał mi swoje dzieło. Było fantastyczne. Ten chłopak miał prawdziwy talent. Niestety swojej pracy nie skończyłam, więc podeszłam do pana Cruise'a.
- Przepraszam, czy mogłabym przynieść ten portret na następną lekcję? Błagam - poprosiłam najgrzeczniej jak umiałam.
- Hmm... No dobrze panno Kwiatkowska, poczekam. Leć już - zagadnął wesoło i lekko popchnął mnie do wyjścia.
***
Zerknęłam w plan lekcji: W-F. Nie czułam się jeszcze pewnie w nowej szkole, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Dotarłam na salę gimnastyczną, gdzie spotkałam Dylan.
- Cześć - przywitałam się.
- Hej, Sophie - posłała mi uśmiech.
Weszłyśmy do szatni i zaczęłyśmy się przebierać. Po chwili dołączyła do nas Jane.
Kilka minut później wyszłyśmy razem z innymi na halę, gdzie czekała już wysoka Azjatka, w średnim wieku. Była ubrana w ciemny dres, a długie włosy związała w kucyka.
- Dzień dobry, dziewczyny! Te, które mnie nie znają, informuję: Nazywam się Mia Wong i prowadzę lekcje wychowania fizycznego. Oczekuję od was dyscypliny oraz zaangażowania. A teraz robimy rozgrzewkę.
***
- Co za jędza! Uwaga w dzienniku za to, że się broniłam?! - lamentowała Dylan.
- Nieźle ją walnęłaś. Nie nazywałabym tego obroną własną - Jane parsknęła śmiechem.
- Ona pierwsza mnie popchnęła, prawda Sophie?
- Nawet jeśli, to kara była zbyt surowa...
- Należało jej się! Każdy powinien wiedzieć, że ze mną się nie zadziera.
Weszłyśmy na stołówkę i włożyłyśmy sobie na talerze solidną porcję zupy ogórkowej, a po chwili dołączyłyśmy do chłopaków. Usiadłyśmy do stołu.
- Cześć wszystkim! - zawołała Jane, szybko zabierając się do jedzenia.
- Cześć - uśmiechnęłam się i nabrałam zupy na łyżkę.
Dylan wycisnęła na ustach Zayna siarczystego całusa, mówiąc:
- Hej, kochanie. Siema, chłopaki.
- Wiecie, co? Mam taki pomysł. Może dzisiaj po szkole pokażemy Sophie jak spędzamy wolny czas? - zaproponował Malik, łobuzersko się uśmiechając.
- No pewnie, już wczoraj miałam na to ochotę - wykrztusiła Jane, między kolejnymi porcjami jedzenia.
- Ja też jestem za - powiedział Liam.
- Mogę dzisiaj ja jechać z Zaynem? - poprosił Louis, trzepocząc śmiesznie rzęsami.
Rudowłosa teatralnie przewróciła oczami, a po chwili rzekła:
- Jasne, zabiorę się ze Stylesem.
Pogadaliśmy jeszcze kilka minut, a potem poszliśmy na ostatnią lekcję. Ja miałam matematykę, więc towarzyszyli mi Harry i Liam. Po godzinie opuściliśmy szkołę, kierując się w stronę pojazdów chłopaków. Nieco pewniej niż wczoraj wsiadłam do samochodu loczka. Przez szybę podziwiałam panoramę Londynu.
- To dokąd jedziemy? - spytałam, gdy mijaliśmy czerwony, piętrowy autobus.
- Jaka ty jesteś niecierpliwa - zachichotała Jane.
- Ona chciała powiedzieć, że zaraz się przekonasz, Sophie - poinformowała Dylan.
Przez kilkanaście minut jechaliśmy w milczeniu, aż dotarliśmy pod zatłoczony supermarket.
- Zakupy to naprawdę ciekawa sprawa - rzuciłam z ironią.
- Jeszcze będziesz mówiła te słowa z szacunkiem - dumnie odparł Niall.
Cześć! Na początku przepraszamy was, że tak długo nie pojawiał się nowy rozdział, ale musicie zrozumieć: każdy chce czasem odpocząć ;) Obiecujemy jednak szybko dodać czwarty, jak i kolejne. Mamy jeszcze jeden apel! Prosimy, jeśli czytacie nasze opowiadanie, komentujcie! Te krótkie zdania pod rozdziałami motywują i dodają zapału do pracy.
Do zobaczenia, Aga i Monia ♥
- Cześć wszystkim! - zawołała Jane, szybko zabierając się do jedzenia.
- Cześć - uśmiechnęłam się i nabrałam zupy na łyżkę.
Dylan wycisnęła na ustach Zayna siarczystego całusa, mówiąc:
- Hej, kochanie. Siema, chłopaki.
- Wiecie, co? Mam taki pomysł. Może dzisiaj po szkole pokażemy Sophie jak spędzamy wolny czas? - zaproponował Malik, łobuzersko się uśmiechając.
- No pewnie, już wczoraj miałam na to ochotę - wykrztusiła Jane, między kolejnymi porcjami jedzenia.
- Ja też jestem za - powiedział Liam.
- Mogę dzisiaj ja jechać z Zaynem? - poprosił Louis, trzepocząc śmiesznie rzęsami.
Rudowłosa teatralnie przewróciła oczami, a po chwili rzekła:
- Jasne, zabiorę się ze Stylesem.
Pogadaliśmy jeszcze kilka minut, a potem poszliśmy na ostatnią lekcję. Ja miałam matematykę, więc towarzyszyli mi Harry i Liam. Po godzinie opuściliśmy szkołę, kierując się w stronę pojazdów chłopaków. Nieco pewniej niż wczoraj wsiadłam do samochodu loczka. Przez szybę podziwiałam panoramę Londynu.
- To dokąd jedziemy? - spytałam, gdy mijaliśmy czerwony, piętrowy autobus.
- Jaka ty jesteś niecierpliwa - zachichotała Jane.
- Ona chciała powiedzieć, że zaraz się przekonasz, Sophie - poinformowała Dylan.
Przez kilkanaście minut jechaliśmy w milczeniu, aż dotarliśmy pod zatłoczony supermarket.
- Zakupy to naprawdę ciekawa sprawa - rzuciłam z ironią.
- Jeszcze będziesz mówiła te słowa z szacunkiem - dumnie odparł Niall.
Cześć! Na początku przepraszamy was, że tak długo nie pojawiał się nowy rozdział, ale musicie zrozumieć: każdy chce czasem odpocząć ;) Obiecujemy jednak szybko dodać czwarty, jak i kolejne. Mamy jeszcze jeden apel! Prosimy, jeśli czytacie nasze opowiadanie, komentujcie! Te krótkie zdania pod rozdziałami motywują i dodają zapału do pracy.
Do zobaczenia, Aga i Monia ♥
Super.
OdpowiedzUsuńŚwietne czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBoże, nie wiem jakim cudem ale jak pierwszy raz weszłam na bloga to mi sie pokazało ze nie ma żadnych postów. A one są XD
OdpowiedzUsuńTak więc przeczytałam. Fajne opowiadanie, ciekawe.
Czekam na następne :)
Świetny! Dawaj next! Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanieonedirectioniwannasaveyou.blogspot.com/
Bardzo fajny!
OdpowiedzUsuńSuper ! Czekam na nexta ! Dodajcie coooś <3 BUZIAKI
OdpowiedzUsuńTwój blog jest naprawdę swietny, a rozdzial cudowny! Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńZaczyna się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPostać Jane i Dylan są moimi ulubionymi. Mają fajne charaktery i ładnie je wyróżniacie :)
OdpowiedzUsuńLekcja rysunku i wychodzi że Malik potrafi świetnie poslugiwac sie ołówkiem - żadna.nowość xD
Ostatnie zdanie mnie rozwalilo xD Horan jest mega u was ! Ciekawe jak spędzają czas wolny w hipermarkecie ?
Czekam na 4 a tymczasem zapraszam do siebie :
+ you-and-i-lizzy.blogspot.com
+ law-of-heart.blogspot.com
Pozdrawiam.
Isiia ;**
zapraszam na rozdział 2 na blogu http://gust-of-truth.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam za SPAM ♥ ~ Franky
Rozdział mi się podoba, mimo tego, że praktycznie nic się w nim nie działo. Zwyczajny dzień w szkole, ale przynajmniej szybko mi się przeczytało. Podoba mi się styl w jakim piszecie to opowiadanie. Jestem ciekawa kolejnego rozdziału, bo najprawdopodobniej coś już się będzie w nim dziać.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za krótki komentarz, ale nie wiem co mogę jeszcze napisać:)
Pozdrawiam, Allie ♥
Rozdział znakomity ! Choć popieram osobę wyżej "praktycznie nic się w nim n ie działo." No właśnie, 'praktycznie' :)
OdpowiedzUsuńDziewczynki, naprawdę Was podziwiam, jestem waszą fanką!
Pozdrowionka
~Ewa
z jakiego miasta jesteście? bo też jestem z Mazur:))
OdpowiedzUsuńJesteśmy z Rynu ^^
Usuń